sobota, 22 kwietnia 2017

Wracam!


Tak wiem, zawaliłam. 
Obiecałam zakończenie, jednak nie miałam na nie żadnego pomysłu. Zawiodłam was, za co przepraszam. Nie oczekuję zrozumienia, bo mam świadomość zaniedbania tego bloga. 
Nie mniej jednak, wzięłam się w garść i mam nadzieję, że choć trochę uda mi się odkupić winy. Zdecydowałam się na coś nowego, innego, całkowicie odbiegającego od pisanej tu historii. 
Tym razem przedstawię wam przeciwieństwo serialowej Luny. 
Oczywiście głównym wątkiem będzie jej relacja z Matteo. 
Największą zmianą będzie forma.
 Otóż zdecydowałam się na założenie wattpada i przeniesienia tam swojej działalności. 
Jeśli jeszcze ktoś tu jest i nie zapomniał o mnie i moim opowiadaniu, to serdecznie zapraszam na mój profil i nową, udoskonaloną opowieść:

sobota, 24 grudnia 2016

Przeczytaj!

Po długiej przerwie wracam, jednak nie jestem pewna, czy jest do czego. Przez cały ten czas, starałam się coś napisać, ale wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. Obiecałam, że opowiadanie będzie miało 20 rozdziałów, niestety zmuszona jestem skrócić go o te 5 i zakończyć na następnym, który postaram się wkrótce opublikować. 
Ale właśnie, tutaj pojawia się kolejny problem. 
Wiem, że długo mnie nie było, dlatego nie spodziewam się dużej aktywności na tym blogu. Przepraszam wszystkich, którzy czekali i zostali zawiedzeni. Prawda jest taka, że zawiodłam nie tylko was, ale i samą siebie. Przez cały ten czas czytałam inne blogi anonimowo, nie logując się na swoje konto. Dlaczego? Chyba się bałam. 
Bałam się tego, co tu zobaczę. 
Nie chce rzucać słów na wiatr, jednak w mojej głowie pojawił się zarys nowej, zupełnie innej fabuły niż ta tu. Czy go zrealizuję? To zależy od mojej weny, ale również od was.

Jeżeli jesteś dalej ze mną i czekasz na zakończenie historii, daj znać pod tym postem, to będzie dla mnie informacja, czy jest sens dokańczać tę opowieść.

niedziela, 6 listopada 2016

Capitulo 15

 Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
Ze łzami w oczach przyglądała się dwójce znajomych, całujących się w jej urodziny, na jej własnym balkonie. Stała osłupiała, nie mogąc uwierzyć, że to już koniec. Jej plan zwiódł. Czuła jak zimna łza spływa po jej rozgrzanym do czerwoności policzku. Była bezradna, nie mogła w żaden sposób zapobiec zaistniałej sytuacji.