sobota, 15 października 2016

Capitulo 12

     Jak co dzień we wtorek najstarsi uczniowie Blake South Collage zaczynali na później. To był jedyny taki dzień, w którym ostatnie klasy miały szansę nieco dłużej pospać. Zapowiadał się wyjątkowo ciepły i słoneczny poranek. Rześkie promienie słońca towarzyszyły dwójce maszerujących po parku przyjaciołom. Obydwoje byli już przebrani w mundurki, a na plecach dźwigali plecaki przepełnione od nadmiaru książek. Ostatnia klasa wiązała się z ogromną ilością nauki i wieloma przedmiotami do ogarnięcia, jednak zarówno jeden, jak i drugi chłopak nie mieli z tym żadnych problemów. 


     Przechadzali się alejkami, czekając na dzwonek lekcyjny zwiastujący początek szkoły. Byli sami, co nie zdarzało się często, gdyż przeważnie otaczał ich wianuszek natrętnych dziewczyn, marzących by którykolwiek poświęcił im odrobinę uwagi. Nie ma co się dziwić, w końcu stanowili "elitę" szkoły. Byli popularni, zawadiaccy, inteligentni, a co najistotniejsze - nieziemsko przystojni. Do niedawna sami chętnie angażowali się w przelotne flirty i znajomości, jednak wszystko to ustało wraz z pojawieniem się dwóch dziewczyn. Dziewczyn, które odwróciły ich świat do góry nogami, zmieniając go na lepsze. Co ich w nich pociągało? Naturalność. Były sobą, nie robiły niczego na pokaz, a także wyznawały godne podziwu wartości.
Powoli zbliżał się termin hucznej imprezy Ambar, na którą obydwoje mieli zaproszenie, z kolei wątpliwym było, czy ich wymarzone dziewczyny także. Blondynka nie przepadała za szkolna kujonką, z kolei Meksykanki wręcz nienawidziła, dlatego żaden z nich nie spodziewał się, by przyjaciółki były tam mile widziane.
- Wiesz już z kim pójdziesz do Ambar? - odezwał się Gaston, poruszając nowy, dość kontrowersyjny temat.
- Nie jeszcze, a ty? - odparł Włoch, pytając kolegę o to samo.
- Z Niną, zgodziła się! - zawołał szczęśliwy Peridia, który ewidentnie chciał podzielić się tą jakże dobrą nowiną z kumplem. Matteo tylko skinął głową, w geście gratulacji, z kolei sam odrobinę posmutniał, mówiąc:
- Chciałbym z Luną, ale ona pewnie pójdzie ze swoim gitarzystą.
- To zaproś ją pierwszy, nim on cię uprzedzi - odpowiedział Argentyńczyk, zachęcając Balsano do rozmowy z nastolatką.
- O ile już tego nie zrobił... - westchnął cicho Matteo, któremu od kilku dni towarzyszył ponury nastrój, spowodowany tęsknotą za oddalającą się coraz bardziej dziewczyną.
- Nie marudź, tylko bierz się do roboty. Jesteś Matteo Balsano czy nie? - zapytał Gaston, robiąc krok wprzód i tym samym wyprzedzając kolegę.
- Jestem! - zawrzeszczał w odwiedzi.
- Więc pamiętaj, że Matteo Balsano może mieć każdą! - dopingował go przyjaciel.
- Racja, jeszcze dzisiaj z nią porozmawiam - oznajmił zdeterminowany do działania Włoch. Peridia miał rację, jeśli chce iść z Luną, to musi o nią walczyć, zwłaszcza, że konkurencją jest ( w jego przekonaniu ) niezbyt atrakcyjny, uliczny grajek.
- No i to mi się podoba - skwitował brunet, poklepując kumpla po ramieniu. 
Po ostatnich wydarzeniach między nim, a Nina doskonale się układało, można by nawet zaryzykować stwierdzeniem, że zachowywali się jak para, którą oficjalnie jeszcze nie byli. Dużo rozmawiali i często się spotykali, ćwicząc razem do zbliżającego się konkursu, dlatego on sam bez wahania zaprosił Simonetii, która równie chętnie zgodziła się na propozycję. Za wszelką cenę starał się pomóc przyjacielowi, by i ten mógł podzielać jego radość i pójść na imprezę w towarzystwie Meksykanki.
~*~
    Pierwsze lekcje minęły dość szybko i sprawnie, bez większych problemów. Obie dziewczyny miały już za sobą tę lżejszą połowę dnia. Czekały je jeszcze zaledwie lekcje, a wśród nich matematyka i test po nowym dziale. Tej chwili Luna bała się najbardziej i choć przygotowywała się od ponad tygodnia, to dalej nie czuła się pewnie ze swoja wiedzą. Wiedziała, że to jej ostatnia szansa na poprawienie już i tak beznadziejnej sytuacji z przedmiotu - musiała dostać co najmniej trójkę, by zagwarantować sobie zdanie semestru. Nina bez większego trudu dostawała piątkę za piątką, z kolei Meksykanka mimo całego wysiłku jaki wkładała w matematykę, wciąż nie miała żadnej pozytywnej oceny. Cztery gołe banie - tak przedstawiała się jej lubryka w dzienniku. Egzamin miał dotyczyć obszernego tematu z dziedziny trygonometrii, która wielu uczniom przysparzała nie mało problemów, jednak Lunie o dziwo szła całkiem znośnie.
    Po całej szkole rozszedł się hałas dzwonka, oznaczającego początek długiej przerwy, a zarazem ostatniej przed sprawdzianem. Nina od razu zniknęła, zaszywając się w bibliotece i czytając coraz to nowsze powieści, z kolei Valente miała ostatnią okazję, by powtórzyć ważniejsze partie materiału. Usiadła na pierwszej wolnej ławce, uważnie lustrując podręcznik i na głos powtarzając najważniejsze hasła.
- Sinus, Cosinus, Tangens.... - mówiła cicho, wyliczając sobie w myślach ich własności i mając przed oczami trójkąt prostokątny, którego dotyczyły. Zamyślona i skupiona na czytaniu, nie zauważyła dosiadającej się do niej postaci, którą jak zwykle okazał się być Matteo.
- Jak tam kelnereczko, nauczona? - spytał w żartach, na co Luna rzuciła mu gniewne spojrzenie. Nie była w nastroju na żarty, a już na pewno nie z jej osoby.
- Nie i jak widzisz jestem zajęta - odparła, nie podnosząc wzroku.
- Przepytać cię? - zapytał ponownie Balsano, wyrywając jej książkę,  i czytając jej zawartość.
- Bardzo zabawne królu pawiu, a teraz mógłbyś oddać mi już podręcznik? - powiedziała sarkastycznie brunetka, próbując odzyskać przedmiot.
- Mówiłem na serio, pomóc ci? - spoważniał Włoch, wykazując autentyczną chęć pomocy młodszej koleżance.
- Nie, dziękuję, ale dam sobie sama radę - odpowiedziała nieco speszona dziewczyna.
- Ah taaak - przeciągnął - Powiedz mi zatem definicję Tangensa - dodał, a ona zaniemówiła. Nie znała odpowiedzi, nie sądziła, że teoretyka jest tu tak bardzo istotna.
- Nie wiem... - mruknęła cicho. Wstydziła się swojej niewiedzy, zwłaszcza przed umiejącym wszystko królem toru, który doskonale znajdywał czas na naukę i jazdę na wrotkach.
- Chyba jednak przydam ci się na coś - zaczął Matteo, powoli tłumacząc całe zagadnienie i starając się dotrzeć do umysłu Meksykanki. Szło mu na prawdę dobrze i nie minęło dziesięć minut, gdy Luna umiała już wszystkie wymagane definicje. Mimo dzielących ich różnic, potrafili współpracować i nawet po ostatnich "cichych dniach" odnajdywali chwilowo zatracony kontakt. Niestety, tego typu zbliżenia nie trwały długo, a los nieustannie oddalał ich od siebie. Jak nie Ambar, to Simon, a czasami nawet niczego nieświadomi Nina, czy Gaston.
- Dziękuję - zaczęła powoli dziewczyna, szukając odpowiednich słów - myślę, że umiem już wszystko - dodała pewniej. Podstawą dobrego wyniku z egzaminu, było pozytywne nastawienie. Zero stresu i nerwów, tylko spokój mógł ja uratować. Ku jej zdziwieniu obecność Balsano wpływała na nią kojąco, a jego głos docierał wprost do jej wnętrza, rozchodząc się po całym organizmie.
- Życz mi powodzenia! - zawołała, energicznie wstając, z zamiarem odejścia do klasy, jednak chłopak sprawnym ruchem zmaterializował się tuż przed nią, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
- Życzę - wyszeptał, składając na jej rozgrzanym policzku czuły pocałunek, który wywołał u niej falę nowych, nieznanych jej emocji. Serce waliło jak szalone, próbując wydostać się z klatki piersiowej, w której czuła gorąc, palący ją od środka. Nogi odmawiały posłuszeństwa, a myśli krążyły nieustannie wokół jednego - jego ust na jej rumianym policzku. Bezwiednie przyłożyła dłoń do wcześniej ucałowanego miejsca. Dopiero po chwili zorientowała się, co tak naprawdę zrobiła i speszona własną reakcją, natychmiast odbiegła w kierunku sali lekcyjnej, ignorując nawoływania chłopaka.  On tylko zaśmiał się pod nosem, odzyskując dobry humor i pewność siebie. Triumfował. Wiedział, że nie jest jej obojętny, w przeciwnym razie nie zaniemówiłaby po tym jakże uroczym geście otuchy, jaki zdecydował jej się dać.
~*~
- Udało się, udało! - zawrzeszczała na cały korytarz, wybiegając z klasy. Nie mogła pohamować swoich emocji, które pragnęły w trybie natychmiastowym, wydostać się na zewnątrz. Co było powodem ich nagłego ożywienia? Oczywiście egzamin z matematyki, który udało jej się zdać na minus dobry, co było absolutnym sukcesem dla młodej Meksykanki. Jeszcze nigdy nie dostała czwórki z przedmiotu, to był jej pierwszy raz. Musiała przyznać sama przed sobą, że nie mały w tym udział miał Matteo, który w przeciągu godziny wytłumaczył jej niemalże wszystkie zagadnienia, które pojawiły się na teście.
- Wiedziałam, że dasz radę - mówiła jej najlepsza przyjaciółka, którą również przepełniała duma z wyniku Luny.
- Oj Nina, sama nie wierzę w to co powiem, ale to zasługa króla pawia - odpowiedziała Valente, nieustannie wpatrując się w kartkę z oceną.
- Co jest moją zasługą? - powiedział Matteo, który pojawił się jakby znikąd.
- Chyba zostawiłam podręcznik w klasie, zaraz wracam - powiedziała uśmiechnięta Simonetti i mrugnąwszy oczkiem na pożegnanie, momentalnie zniknęła za rogiem, zostawiając tę dwójkę sam na sam. 
- A więc, o czym rozmawiałyście? Że, o mnie to już wiem, ale dokładniej? - ponowił pytanie.
- Dziękuję ci! - zawołała uszczęśliwiona Luna i nie wiele myśląc rzuciła się na Włocha, mocno go obejmując i zaciskając ręce na jego szyi. On nie protestując, odwzajemnił gest, układając dłonie wzdłuż jej talii i zamykając ją w szczelnym uścisku. Nie odrywając się, powiedział:
- Za co tym razem?
- Dostałam minus cztery z matematyki, to mój absolutny życiowy sukces! - zawołała, wtulając się w chłopaka.
- Jestem dumny - wyszeptał Lunie na ucho, wywołując dreszcz przechodzący po całym jej ciele. To zadziwiające jak na nią działał, a jednak podobało jej się to, tak samo jak bliska obecność Balsano. Oderwawszy się od siebie, obydwoje udali się w stronę domu, ona zadowolona z wyniku egzaminu, z kolei on cieszący się jej szczęściem. Uwielbiał zaraźliwy śmiech dziewczyny, a także iskierki tańczące w jej zielono-morskich oczach.
   Mimo licznych protestów ze strony brunetki, wracali razem, idąc przez park. Początkowo rozmawiali jedynie o sprawach szkolnych, ale z czasem przerzucili się na luźniejsze tematy. Obydwoje cieszyli się swoim towarzystwem. Po raz pierwszy od dawna spędzili razem czas, nie przekomarzając się i nie kłócąc o błahostki.
- Idziesz na imprezę do Ambar? - zaczął nowy, nurtujący go temat, Matteo. Po porannej rozmowie z Gastonem gotów był zaprosić dziewczynę, ale najpierw musiał jakoś delikatnie poruszyć rozmowę.
- Nie sądzę, bym była zaproszona - odparła cicho Luna. Udawała niewzruszoną, jednak w głębi serca było jej przykro, że blond-włosa zaprosiła niemalże całą ekipę z Jam&Roller, pomijając jedynie ją i Ninę. - A ty? - dodała po chwili zastanowienia.
- Tak i chciałbym żebyś ty też tam poszła - odpowiedział Matteo, a na jego twarzy zagościł charakterystyczny mu, zawadiacki uśmiech.
- Innym razem - skwitowała Meksykanka, siląc się na obojętny ton głosu, co jednak nie wyszło jej, tak jak chciała.
- Każdy zaproszony może wziąć jedną osobę towarzyszącą - zaczął chłopak, jednak Valente nie dała mu dokończyć:
- A ty kogo zabierasz?
- Jeszcze nikogo, ale mam już upatrzoną pewną, piękną dziewczynę - powiedział Balsano, licząc, że Luna pojmie, kogo ma ma myśli.
- Ah tak, a więc kto dostąpi tego zaszczytu, by towarzyszyć królowi wrotkowiska? - zapytała sarkastycznie, nie spodziewając się odpowiedzi, jaką miała zaraz usłyszeć.
- Kelnereczka - odparł Matteo. 


Od Autorki: Jak wam się podoba rozdział 12? Jak myślicie, jak zareaguje Luna? Czy Lutteo uda się w końcu dojść do porozumienia? A co na to wszystko Ambar? Wszystkie nurtujące pytania rozwiążą się niebawem, a przyjęcie Ambar przyniesie wiele niespodzianek! Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, dały mi porządnego  kopa, by skończyć kolejny rozdział! Widzimy się już niebawem;*

16 komentarzy:

  1. Kocham ;*
    Lutteo kocham tą dwójkę!
    W którym rozdziale będzie przyjęcie Ambar?
    Do next'a!

    OdpowiedzUsuń
  2. Calutki dzisiejszy dzień wchodzę na bloggera i sprawdzam, czy dodałaś coś nowego. Jaka byłam ucieszona, kiedy wreszcie zobaczyłam, że jest nowy rozdział. I wzięłam się za czytanie!
    Piękny rozdział! I mamy Lutteo! To było słodkie, kiedy się przytulili na korytarzu. Wyobrażam sobie podekscytowaną, szczęśliwą Lunę i śmiejącego się Matteo, który ją przytula. Dosłownie się rozpływam! Fajnie, że dobrze się dogadują. Oby udało im się w końcu dojść do tego porozumienia. Niech tylko Ambar spróbuje zepsuć między nimi relacje to dam jej porządnego kopa.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Pisz szybciutko, weny i buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O JEJUSIU!
    Tak bardzo nie moge sie doczekać tych urodzin, czuje że to będzie kulminacyjny moment i liczę na jakieś SŁODKIE sceny Lutteo! ♡♡♡
    BESO NA PRZYKŁAD (HEHE)
    Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny!
    Przytulaa Lutteo!
    Matteo pomaga Lunie jakie to słodkie, oni są słodcy!
    Matteo zaprosił Lune na imprezę do Ambar yeah! Mam nadzieję że Simon go nie ubiegł...no ale chyba Ambar nie zaprosiła go no bo go nie zna...
    Mam nadzieję że Lutteo pójdzie razem xd
    Gaston idzie z Niną no sytuacja się rozkręca hah!
    Gaston i Matteo zmienili się i są zakochani <3
    Uwielbiam Gaatinę i Lutteo <3
    Kocham to opowiadanie jesteś boska!
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lutteo Lutteo! <3
    Ciekawe czy Luna się zgodzi...ajj ta niepewność! XD
    Gaston i Nina idą razem bosko!
    Czekam na impreze u Ambar!
    Będzie się działo!
    Do zobaczenia! ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie! Dlaczego kończysz w takim momencie? Ogółem wszyscy dziś kończą właśnie w TYM momencie. Jakieś fatum? Teraz tydzień czekania, by dowiedzieć się, czy Luna się zgodzi. Eh...Ja chyba umrę wcześniej z niecierpliwości! Rozdział jest cudowny! Lutteo zbliża się do siebie, co bardzo mi się podoba. Ich relacja jest taka lekka. Bez zarzutów. Ah, no pięknie, piękni! ♥
    Nie pozostaje mi już nic innego, jak czekać na rozdział.
    Pozdrawiam, Marlene <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ❤❤❤
    Cudowny!
    Jest Lutteo i w końcu ze sobą pogadali, i nikt im noe przeszkodził😊. Oby Luna się zgodziła...
    Jejciu, tydzień czekania... ale czekam😊
    Pozdrawiam i weny życzę😘

    OdpowiedzUsuń
  8. ❤❤❤
    Cudowny!
    Jest Lutteo i w końcu ze sobą pogadali, i nikt im noe przeszkodził😊. Oby Luna się zgodziła...
    Jejciu, tydzień czekania... ale czekam😊
    Pozdrawiam i weny życzę😘

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zachwycona! <3
    Tylko teraz ta niepewność co powie Luna...tylko kilka dni i się przekonamy. ;]
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  10. O rety! Wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejo Kochana ☺
    Witam cię.
    Muszę się Przyznać że, czytam tego bloga od początku.
    Nigdy nie miałam czasu skomentować ☺
    Mam nadzieję że, się poprawię.
    Rozdział cudowny ☺
    Błagam kiedy oni wyznają sobie miłość?
    Chce już 13.
    Buziaki Ani aka Babeczka Sówieczka ��

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje do pracy ;)