sobota, 22 października 2016

Capitulo 13

Zaniemówiła. Słowa cisnące jej się na myśl, nie były tymi, które należałoby wypowiedzieć w obecnej sytuacji. Ku jej zdziwieniu usłyszała to, na co w głębi serca miała nadzieję. Od dawna próbowała stłumić w sobie narastającą sympatię względem przystojnego Włocha, jednak ten zawzięcie jej to utrudniał, zbliżając się coraz bliżej i ukazując swoją drugą stronę. Czy prawdziwą? 

Chciała tak sądzić. Wbrew samej sobie cieszyła się na propozycję chłopaka, mało tego czuła się wyjątkowa, z myślą, że najpopularniejszy chłopak zarówno w szkole, jak i na torze zapraszał właśnie ją, młodszą o rok, niczym nie wyróżniającą się Lunę. Co takiego w niej widział? To pytanie z pewnością zadawała sobie co druga uczennica BSC, jednak odpowiedź znał tylko on sam. W jego oczach Valente była niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, wyróżniała się zarażającym optymizmem oraz niespożytą energią i chęcią działania. Potrzebował kogoś takiego. Kogoś, kto tchnie nieco radości w jego monotonne życie. Kogoś, kto będzie jego promyczkiem, oświetlającym nawet najgorsze chwile. Kogoś, kto pokaże mu, że można inaczej.
- Ja....nie....czy ty właśnie zapraszasz mnie na imprezę? - odezwała się w końcu jak dotąd milcząca dziewczyna, upewniając się co do intencji Balsano.
- Tak, a więc? - odparł Matteo, niecierpliwiąc się. Sporo go kosztowała wcześniejsza wypowiedź, nie mógł pozwolić, by pozostała bez jasnej odpowiedzi.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - zaczęła nieśmiało Luna, jednak widząc żal w oczach towarzysza, szybko dodała - Nie wiem co na to Ambar.
- A co ona ma tu do gadania? - zapytał zdezorientowany.
- Nie tak dawno zerwaliście i....to są jej urodziny... nie wiem czy to będzie w porządku, jeśli przyjdziesz tam ze mną, zwłaszcza, że ja nie dostałam zaproszenia - wydukała, jąkając się co drugie słowo. W tym momencie pogrzebała swoją jedyną szansę, by pójść na przyjęcie z kimś, z kim od początku chciała. Dlaczego? W obawie przed wrogo nastawioną blondynką, z którą już i tak miała nie mało problemów.
- Mogę iść z kim chce, a z Ambar to już przeszłość, nie chce do niej wracać - nie poddawał się Balsano, próbując przekonać Meksykankę, by ta zmieniła zdanie.
- Nie wiem Matteo... - zaczęła Luna, jednak on szybko jej przerwał:
- Nie daj się dłużej prosić, chodź, a na pewno nie pożałujesz - mówił zachęcająco, co najwyraźniej podziałało na brunetkę, która w końcu odpuściła i powiedziała:
- Zgoda, ale trzymam cię za słowo! - zgodziła się, zdając sobie sprawę z konsekwencji jakie poniesie. Pożałujesz tego Luna - powtarzała sobie w myślach, mimo to czuła, że podjęła właściwą decyzję, a widząc rozpromienioną minę chłopaka, wiedziała, że on również jest zadowolony z jej słów. W istocie tak właśnie było, Włoch cieszył się jak małe dziecko, jednak nie pozwolił sobie na tak nieokiełznany wybuch radości, a jedynie spojrzał dziewczynie głęboko w oczy i cicho powiedział:
- Dziękuję.
Po chwili ciszy wznowili konwersację i udali się przed siebie, wędrując przez rozmaite alejki parku. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, ale obydwoje czuli się wyjątkowo swojsko we własnym towarzystwie. Choć znali się zaledwie kilka miesięcy, wiedzieli, że łącząca ich relacja, nie jest zwykłą znajomością, czy też nawet przyjaźnią. To było coś więcej i obydwoje zdawali sobie z tego sprawę, jednak nie śpieszyli się. Zdali się na los, który w swoim czasie na pewno poprowadzi ich na właściwą drogę.
~*~
Całe dnie przesiadywał w Jam&Roller. Lubił to miejsce, z czasem odnalazł pasję w jeździe na wrotkach, jednak od zawsze korciło go, by wypróbować scenę mieszczącą się w kawiarni. Chciał na niej stanąć, poczuć się jak prawdziwy muzyk, zagrać, zaśpiewać, usłyszeć gromkie brawa po skończonym występie. O tak, to od zawsze było jego wielkim, jak dotąd niespełnionym marzeniem. Nie ruszał się z domu bez swojej gitary, traktował ją jak drugą najlepszą przyjaciółkę, oczywiście zaraz po Lunie. Również dzisiaj miał ją przy sobie, a korzystając z chwilowego braku klientów w barze, wdrapał się na scenę i zasiadł na taborecie stojącym na jej środku. Dostroił instrument, a następnie po całym pomieszczeniu rozległ się jego najnowszy kawałek. Choć piosenka była nieskończona, zdecydował się ją zagrać. Miał podkład, brakowało mu jedynie słów, jednak w ostatnim czasie opuściła go wena, a może prościej było by powiedzieć, że Luna. Długo się nie widzieli, dziewczyna tłumaczyła się zaległościami w nauce i ogromem pracy domowej, jednak on wiedział, że prawdziwą przyczyną ich rzadszych spotkań, była jej coraz bliższa relacja z Matteo. Nie trawił go. Już na wstępie wydał mu się arogancki, a z czasem okazał się być jeszcze gorszy. Zastanawiało go, co Valente w nim widziała i dlaczego wciąż się z nim trzymała, jednak ona uparcie unikała niewygodnego tematu. Czuł, że coś jest na rzeczy, dlatego też jego wena chwilowo osłabła. Brak mu było motywacji, którą dawniej stanowił uśmiech przyjaciółki.
Skupiony na poprawnych chwytach grał, nie zwracając uwagi na przyglądających mu się ludzi. Liczył się tylko on i muzyka. Potrafił całkowicie zatracić się w świecie melodii, gdzie był sobą, a nuty zastępowały mu słowa. Nim się zorientował, usłyszał dodatkowe dwa instrumenty. Przerwał, by zaraz znowu zacząć, tym razem w akompaniamencie z gitarą basową i perkusją. Za obsługą tej pierwszej stał Nicko, z kolei przy bębnach zasiadł nie kto inny, jak Pedro. Mimo iż nie znali się dobrze, to współpracowali niczym stary, zgrany zespół.
Po skończeniu kawałka, nie musieli nic mówić, by pojąć co tu właśnie zaszło. Stanowili drużynę, rozumieli się bez słów, połączyła ich muzyka.
- To było genialne! - jako pierwszy odezwał się, jak zawsze uśmiechnięty blondyn.
- Niesamowite - odpowiedzieli chórem pozostali.
- Od jak dawna grasz? - zapytał Pedro, patrząc na instrument Meksykanina.
- Od dobrych paru lat, ale jak do tej pory solo - zaczął Simon - Myślę, że powinniśmy częściej razem śpiewać! - zawołał, a dwójka przyjaciół entuzjastycznie przytaknęła.
- Co myślicie o założeniu zespołu? - zaproponował niski brunet.
- Świetny pomysł - odparł przyjaciel Luny, który dalej nie dowierzał, w to co się tu rozegrało. Czuł, że jego marzenia są w zasięgu ręki, a los dawał mu niepowtarzalną szansę na zrealizowanie ich. Jak to mówią, trzeba kuć żelazo póki gorące, zatem zdecydował się na ofertę chłopaków i od tej pory, był członkiem nowo powstałego zespołu. Stanowił jego część, dzieląc pasję z dwójką niedawno poznanych, ale wyjątkowo sympatycznych kolegów. Każdy z nich wiedział jaką rolę odgrywa w tym przedstawieniu, byli w pełni świadomi swoich pragnień i celów, zatem cała trójka zawzięcie dążyła do ich spełnienia. Zespół miał być jedynie ich przepustką do wielkiego świata muzyki. Wierzyli w to, a przecież wiara czyni cuda.
~*~
Wielkimi krokami zbliżały się jej urodziny. Dotychczas co roku wyprawiała huczne przyjęcie w najlepszych lokalach, jednak tym razem zdecydowała się na przeniesienie imprezy do domu, oraz na przedłużenie jej aż do rana. Zaprosiła mnóstwo osób, można śmiało powiedzieć, że niemal wszystkich wrotkarzy z Jam&Roller, z wyjątkiem dwóch psujących jej plany przyjaciółek - Luny i Niny. Początkowo zamierzała uknuć intrygę co do tej pierwszej, jednak później doszła do wniosku, że upierdliwa smarkula nie będzie jej bruździć przynajmniej w dniu urodzin. Wszystko było zaplanowane co do szczegółu, jedzenie zamówione, a ogromny tort ku jej czci, był już gotowy i spokojnie czekał na jutrzejsze przyjęcie. Bardzo cieszyła się imprezą, wiedząc, że będzie jej honorową postacią, a także mając nadzieję na odzyskanie Matteo. No właśnie, temat chłopaka wciąż pozostawał niewyjaśniony. Zapraszając go liczyła, że ten od razu odwzajemni gest i poprosi o zaszczyt partnerowania jej podczas wieczoru, jednak tak się nie stało. Balsano wyjątkowo obojętnie przyjął ofertę i jakby od niechcenia oznajmił, że raczy przyjść. Z kim? Albo z nią, albo z nikim, a tak przynajmniej uważała nieszczęśliwie zakochana blondynka.
- Ambar! - rozległ się donośny krzyk matki chrzestnej, dobiegający z dołu. Dziewczyna posłusznie zeszła na dół, by wysłuchać co opiekunka ma jej do powiedzenia.
- Tak ciociu? - zapytała, schodząc po schodach.
- Wyjeżdżam i zostawiam cię pod opieką rodziny Valente, mam nadzieję, że nie będziesz sprawiać kłopotów - oznajmiła oschle z zimnym wyrazem twarzy.
- Ależ oczywiście, że nie ciociu, potrafię sama o siebie zadbać - odparła blond-włosa, udając, że perspektywa bycia "częścią"  rodziny Luny, podoba jej się.
- Jak wrócę, nie chcę widzieć śladów po twojej jutrzejszej imprezie - dodała Sharon.
- Oczywiście - przytaknęła Ambar, czując jak łzy napływają jej do oczu. A więc pamięta - pomyślała w duchu. Bolał ją fakt, że matka chrzestna zdaje sobie sprawę z jej urodzin, a jednak nie zamierza powiedzieć jej nawet przysłowiowego "sto lat", a co dopiero złożyć bardziej rozbudowanych życzeń. Na biologicznych rodziców nie miała co liczyć, od dobrych dwóch lat urwali z nią kontakt, tłumacząc się ciągłym brakiem czasu i masą obowiązków, w które dziewczyna nie wierzyła. Wiedziała, że była dla nich swego rodzaju ciężarem, dlatego też pozbyli się jej, zostawiając pod opieką oschłej Pani Benson, która poza pieniędzmi i domem, nie dawała jej absolutnie nic. Traktowała ją jak powietrze, równie chłodno co personel. Nastolatka miała wrażenie, że i dla niej jest balastem, którego nie ma już na kogo zrzucić. Z całą pewnością nie darzyła jej żadnym głębszym uczuciem. Tego jednego zazdrościła Lunie - kochającej rodziny.
- Wrócę za parę dni - wyrwała ją z transu Sharon, wychodząc. Za nią podążył jej wierny asystent Rey, niosąc wszystkie bagaże.
- Pa ciociu - powiedziała sama do siebie.
Zrezygnowana udała się na górę do swojego pokoju, a następnie ułożyła na łóżku, cicho szlochając. Czuła się bezsilna i samotna. Jedyną osobą dającą jej odrobinę miłości był Matteo, jednak teraz nawet on odwrócił się do niej plecami. Potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek, dlatego nie wiele myśląc wyjęła telefon i nacisnęła słuchawkę przy kontakcie Balsano. Tak jak się spodziewała, zastała ją poczta głosowa. Nie słyszał, lub nie chciał odebrać. Druga opcja była bardziej prawdopodobna, gdyż chłopak dość często bawił się komórką, nosząc ją cały czas przy sobie. Posmutniała jeszcze bardziej, a łzy mimowolnie kapały na jej puchatą poduszkę. Czuła się niechcianą i niekochaną przez nikogo, marzyła by Włoch był teraz przy niej i przytulił ja mocno, tak jak to miał w zwyczaju robić. Pragnęła poczuć bliskość drugiej osoby, a tymczasem jedyną bliską jej osobą, był....nie, nie było nikogo. Była sama.
Otarła łzy i zasiadła przed toaletką, przyglądając się swojemu odbiciu i powtarzając na głos słowa:
- Jesteś piękna. Wyjątkowa. Najlepsza we wszystkim co robisz. Idealna.
Wbrew pozorom pomagało jej to, podnosząc na duchu stargane samopoczucie. Wmawiała sobie to, co chciała usłyszeć od drugiej osoby. Patrzyła w lustro, coraz to powtarzając sekwencję dowartościowujących słów, aż nagle przerwała. Zamknęła oczy i nie otwierając ich, wyszeptała:
- Kocham cię - a po jej policzku spłynęła kolejna, tym razem samotna łza.

Od Autorki: Na wstępie bardzo chciałabym was wszystkich przeprosić, czuję, że zawiodłam samą siebie, a co dopiero was. Rozdział należy do tych przejściowych i mam wrażenie, że wieje tu nudą. Luna się zgodziła, cieszycie się? Bo ja tak. Chciałam pokazać wam drugą stronę Ambar, wprowadzić wątek, który mam zamiar w przyszłości rozwinąć. Czy mi się udało? Ocenę pozostawiam wam. Wielkimi krokami zbliżamy się do wyczekiwanej imprezy. Dziękuję za ostatnie komentarze i za 8k odsłon! Jesteście najlepsi i widzimy się już niebawem;*

18 komentarzy:

  1. Cudowny :)

    Luna się zgodziła:)
    Simon, Nico i Pedro zakładają zespół :)
    Ambar smutna.
    Aż mi jej szkoda - wyczuj w tym sarkazm :)
    Ciekawi mnie jak zareaguje gdy, Matteo przyjdzie z Luną.
    Czekam na nexta :)

    Buziaki Ani :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! <3
    Zgodziła się zgodziła uffff ulga xd
    No Simon i gitara to nierozelwalna para xd
    Ambar i drugie oblicze cieszę się że nie jest taka do końca z kamienia.....
    Czekam na next i na imprezę Ambar!
    Całusy ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial genialny!mam nadzieje ze rollerband zaagra na urodzinach ambar a ambar pokocha dimona
    Moje Lutteo razem jej!
    Wiesz czego mi brakuje? Pedrro i delfi i gastony jakby rozdzial byl idealny!
    Czekam na rozwiniecie wątku Ambar

    Wybacz ze tak krotki alrme mam Malo czasu na blogera :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Cudowny wręcz <3 Urodziny Ambar już zapewne w kolejnym rozdziale. Lunka zgodziła się pójsć z Matteo. Czuję, że będzie ostro, tym bardziej, że Sharon z Reyem sobie gdzieś pojechała. Co za ciotka? No ale nie ważne. Igraszki z Reyem ważniejsze xd haha żartuje już teraz oczywiście. Naprawdę nie mogę się już doczekać kolejnego. To, co wydarzy się na urodzinach Ambar na pewno będzie miazgą. Tak czuję. W szczególności, gdy Ambar zobaczy z kim przyszedł Mateoo... U...

    No cóż kochana, nie pozostaje mi nic innego, niż czekać. Mam nadzieję, że ten tydzień minie mi w try miga i nim się obejrzę przeczytam rozdział u ciebie!

    Pozdrawiam, Marlene <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybko nadrobiłam i zostanę. Chętnie poczytam Twoją historię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział <3
    Lutteo idzie razem na urodziny Ambar extra! Podejrzewam że Ambar się wścieknie jak ich razem zobaczy...czuje że będzie niezła afera. xd
    Simin razem z chłopakami zakłada zespół ale super!
    Ambar i druga atrona no zobaczymy czy pokaże swoją drugą twarz innym.
    No to w następnym urodziny Ambar? Nie mogę się już doczekać!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :*
    Lutteo :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział przeczytałam już wcześniej, ale dopiero teraz mogłam go skomentować. Cudowny rozdział! Cieszę się, że Luna zgodziła się pójść z Matteo na urodziny Ambar. Ale nie dziwię jej się, że ma jakieś obawy. Smith jest zdolna do wszystkiego i nie zareaguje pewnie zbyt dobrze na wieść, że Valente przyszła z Balsano. Podoba mi się, że ukazałaś jej drugą stronę. To nadaje jej takiej prawdziwości, czytelnik może się z nią utożsamić, w końcu też ma uczucia. Nie ukrywam, że szkoda mi jej. Mogłaby poprawić swoje zachowanie i zaprzyjaźnić się z Matteo, a nie próbować go zdobyć jakimiś dziwnymi sposobami.
    Na koniec zostawiłam sobie Simona. No cóż, RollerBand właśnie powstaje. Alvarez nie jest moją ulubioną postacią, więc nie będę się zbytnio rozpisywać. Mam nadzieję, że jego marzenia związane ze sceną i zespołem się spełnią.
    To tyle co chciałam napisać! Piękny rozdział, czekam na następny. Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny :*
    Luna pójdzie na imprezę Ambar razem z Matteo! No to się Ambar zdziwi....
    Do next'a! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lutteo Lutteo Lutteo i od razu pięknej!
    Amar no cóż jest taka bo tak ją wychowano....może kiedyś się zmieni!
    Impreza Ambra tuż tuż nareszcie!
    Do następnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny <3
    Lutteo jest super!
    Kiedy kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Będzie dziś next...??

    OdpowiedzUsuń
  13. Amber powinna wiedziec ze ludzie trakuja tak samo jak ich trajuesz, to ze jest nieszczesliw to wina tylko Amber . Ciesze z Luna zgodzila sie pojsc na urodziny Amber

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje do pracy ;)