piątek, 7 października 2016

Capitulo 11

 Rozdział ze specjalna dedykacja dla wszystkich fanów Gastiny
Wielkimi krokami zbliżał się sądny dzień, dzień w którym miała naprawić przeszłość, wymazać z niej traumatyczne wspomnienia i zastąpić je nowymi, szczęśliwszymi. Pamiętna data wypadała akurat w sobotę, zatem miała cały dzień na przygotowanie się. Choć bardzo się bała, czuła, że jest na to gotowa.
 
Szczególnie dopingował ją fakt, że nie jest z tym sama, a wręcz przeciwnie, ma w chłopaku stałe oparcie emocjonalne. Przez ostatnie dni bardzo się do siebie zbliżyli, zburzyli jak dotąd dzielący ich mur i połączyli przyjaźnią. Tak przynajmniej interpretowała to brunetka, nie sądząc by jakikolwiek chłopak mógł na nią spojrzeć pod innym kątem. W jego obecności czuła się inaczej, była sobą, a i on pozostawał przy niej naturalny. Pomagał jej i wspierał ją jak nikt inny, tylko dzięki niemu zdecydowała się na dzisiejsze spotkanie.
      Wstała skoro świt, emocje nie pozwalały jej dłużej spać. Dziwiła się sobie. Dawniej nie odezwałaby się słowem do Peridii, a tymczasem za cztery godziny była z nim umówiona. Szybko wstała, ubrała się i przyczesała już i tak proste włosy. To był wyjątkowy dzień, zatem zdecydowała się włożyć soczewki i lekko wymalować oczy. Po chwili była już gotowa, a ponieważ wciąż pozostawało jej sporo czasu, zasiadła na łóżku z laptopem i spontanicznie dodała nowy wpis na bloga.

Wszyscy miewamy wzloty i upadki,
ale najważniejsze jest by podnieść się
i nie bacząc na przeszłość, iść na przód
#podążajzagłosemserca

Nie minęło wiele czasu, a pojawił się pierwszy komentarz od jej najwierniejszego czytelnika. Nina doskonale wiedziała kto siedzi po drugiej stronie komputera, a i on znał jej prawdziwa tożsamość, dlatego podczas czytania odpowiedzi, na jej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech.

Wierzę w ciebie Felicity;* ~RollerTrack

Opadła na łóżko, analizując wypowiedź chłopaka. Wierzył w nią, a ona nie mogła go zwieść, nie po tym co dla niej zrobił. Musiała być silna nie tylko dla siebie, ale też dla niego. Przełączyła wewnętrzny guzik na pozytywne myślenie i pełna optymizmu zeszła na dół, gdzie czekała na nią mama ze śniadaniem i całą serią pouczeń.
 ~*~
     Punktualnie o jedenastej zadzwonił domofon. Zdenerwowana dziewczyna otworzyła drzwi, w których tak jak się spodziewała, zastała uśmiechniętego od ucha do ucha Gastona. Ku jej zdziwieniu już w progu otulił ją swoimi ramionami i mocno przycisnął do klatki piersiowej. Ona nie mając wyboru, odwzajemniła gest, zakładając swoje drobne ręce za szyję chłopaka. Poczuła jak delikatnie gładzi ją po włosach, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Całe szczęście, że Peridia nie widział jej twarzy, gdyż w tym momencie była bardziej czerwona niż najdojrzalszy burak. Efekt ten został spotęgowany, gdy chłopak cicho szepnął jej do ucha:
- Gotowa na dziś?
Nina lekko kiwnęła głową na tak, po czym wyswobodziła się z uścisku i złapawszy chłopaka za rękę, wyprowadziła z domu, tak, by oszczędzić mamie widoków. Wstydziła się tego typu intymnych sytuacji, szczególnie przed najbliższymi, dlatego wolała jak najszybciej wyjść poza teren domu i zasięg widoczności z okien, przy których na pewno stała jej rodzicielka.
    Pewnym krokiem ruszyli przed siebie, kierując się w wyznaczone wcześniej miejsce spotkania, którym był słynny park w pobliżu Rollera. Przez całą drogę milczeli, ona pochłonięta myślami co mówić, jak się zachowywać, z kolei on skupiony na drobnej dziewczynie dotrzymującej mu kroku. Na miejsce dotarli przed czasem, zatem zasiedli na wolnej ławce w oczekiwaniu na ojca Niny.
- Boję się - wyszeptała brunetka, spuszczając głowę w dół i powstrzymując łzy cisnące jej się do oczu. Gaston tylko położył jej rękę na ramieniu i powiedział:
- Nie masz czego, będę cały czas przy tobie.
- Tak dawno z nim nie rozmawiałam, nie wiem co mam powiedzieć - odparła dziewczyna, która z sekundy na sekundę coraz bardziej stresowała się spotkaniem z ojcem.
- To on chciał się spotkać, więc na pewno ma ci wiele do powiedzenia - oznajmił Peridia, widząc strach w jej oczach - Będzie dobrze - dodał, ponownie przytulając dziewczynę. Ona bez najmniejszych oporów wtuliła się w emanującego ciepłem chłopaka i zamknęła oczy, starając się uspokoić i włączyć racjonalne myślenie, które w takich chwilach lubiło ją zawodzić.
      Gdy ponownie otworzyła oczy, on już był. Stał naprzeciwko dwójce przytulających się przyjaciół i obserwował całe zajście. Nina natychmiast oderwała się od chłopaka i ścisnęła końcówkę bluzki. Wstała. Ojciec niepewnie podszedł do ławki, po czym po chwili milczenia odezwał się, mówiąc:
- Urocza z was para.
Tak dawno nie słyszała jego głosu, że zdążyła już zapomnieć jak brzmi. Oniemiała wpatrywała się w zielone oczy jej ojca, który powinien być jej najbliższa osobą, jednak teraz postrzegała go w kategoriach nieznajomego. Wolała go nie znać, niż znać z tej najgorszej strony.
- My... nie jesteśmy razem, to tylko przyjaciel - odpowiedziała, spoglądając na chłopaka, który niewzruszony siedział na ławce.
- Porozmawiajmy. Córeczko ja... - zaczął Ricardo, jednak Simoentti szybko mu przerwała:
- Nie nazywaj mnie tak.
- Dobrze, zatem Nino... - zawahał się - Możemy zostać sami? - ostatnie słowa skierował do Gastona, który zrozumiał prośbę ojca i dla dobra przyjaciółki postanowił dać im chwilę samotności, oddalając się i siadając ławkę dalej.
- Dlaczego chciałeś się spotkać? - zapytała cicho dziewczyna.
- Mam ci wiele do powiedzenia - zaczął ojciec - Przede wszystkim chciałbym cię bardzo przeprosić i choć wiem, że nie zdołam naprawić błędów z przeszłości, to jednak będę się starał ci to zadośćuczynić - przerwał, widząc spływające łzy córki - Przez cały ten czas układałem w głowie co powiem, ale teraz nie potrafię nic więcej z siebie wykrztusić. Zrobię wszystko, by odzyskać córeczkę. - zakończył.
     Ona tylko patrzyła, patrzyła i płakała, nie wierząc własnym uszom, że z ust jej ojca mogły paść takie słowa. Na tą chwilę czekała całe życie. Każda inna dziewczyna od razu rzuciłaby się mu w ramiona, jednak nie ona. Siedziała sparaliżowana, nie mogąc zdobyć się na żaden ruch, czy nawet słowo. Ricardo widząc to, sam zdecydował się po raz pierwszy od niepamiętnych czasów przytulić łkającą nastolatkę. Nie stawiała mu się. W głębi serca tego właśnie pragnęła i potrzebowała - bezwarunkowej miłości ojca, której zawsze jej brakowało. Powoli rozpacz zawarta w jej łzach zmieniała się w zadowolenie, do momentu aż mogła swobodnie przyznać, że płakała ze szczęścia. Całe jej ciało ogarnęła niewyobrażalna radość. Po tylu latach odzyskała tatę.
~*~
    Całej scenie z uśmiechem na twarzy przyglądał się siedzący nieco dalej Peridia. Szczęście dziewczyny, było jego szczęściem, szczególnie, że miał w tym też swój mały udział. Cieszył się, że Ninie udało się porozmawiać z ojcem i choć nie słyszał przebiegu rozmowy, to po jej łzach i uśmiechu spokojnie wnioskował, że wszystko poszło zgodnie z planem. Widok radosnej i roześmianej dziewczyny wywoływał u niego szereg nieokiełznanych i nieznanych mu dotychczas emocji. Czuł jak przepełnia go energia, a jednocześnie spokój. Miał wrażenie, że lata, ale też stał twardo na ziemi. Każdy inny człowiek uznałby go w tej chwili za wariata, ale nie. Gaston nie postradał zmysłów. Te wszystkie towarzyszące mu uczucia były jasną oznaką zakochania się. W kim? To już chyba wiedział każdy, każdy poza Niną, która uparcie wmawiała sobie, że są przyjaciółmi, a on pomagał jej jedynie z litości. Gdyby tylko znała jego prawdziwe intencje...
Z rozmyśleń wyrwał go głos zadowolonej dziewczyny dosiadającej się do niego:
- Udało się! - zawołała, a on po raz pierwszy usłyszał ją w tak głośnej wersji. Jak dotąd cicha dziewczyna, teraz była słyszalna niemalże na cały park - Powiedział mi, że chce się zmienić, wrócić do dawnego życia. Nie mogłam mu nie wybaczyć - dodała, nie przestając się uśmiechać.
- To świetnie! Widzisz, mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze - skwitował Gaston.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Gdyby nie ty, nie było by mnie tutaj - odparła już nieco ciszej Nina, patrząc mu prosto w oczy. W te jego brązowe, piękne, hipnotyzujące oczy.
- Cieszę się, że mogłem pomóc - zaczął Gaston, łapiąc jej kruchą dłoń i obarczając ją ciężarem swojej, o wiele większej i mocniejszej - Jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedział, dziwiąc się sam sobie. Emocje robiły swoje. Nie doczekał się odzewu ze strony Simonetti, dlatego zdecydował się kontynuować to, co nieświadomie rozpoczął:
- Posłuchaj mnie Nina, jesteś wyjątkową dziewczyną i nie jeden chłopak chciałby teraz z tobą siedzieć, a ponieważ to ja tu jestem, muszę ci coś wyznać - lekko się przysunął, zmniejszając dzielącą ich odległość - Bardzo mi się podobasz - skończył, oblewając się rumieńcem. Ona nie pozostała mu dłużna, gdyż już od pierwszych jego słów miała na twarzy dorodnego buraka.
- Ja.... - spróbowała się odezwać, jednak ogromna gula w gardle tamowała wszystkie słowa. Tak bardzo chciała mu wykrzyczeć co czuje, rzucić się prosto w ramiona i już ich nie puszczać. Tymczasem jej cholerna nieśmiałość znowu brała nad nią górę, nie pozwalając jej na właściwą i pożądaną reakcję.
- Nic mi nie powiesz? - dopytywał się wyraźnie zaniepokojony Gaston. Obawiał się, że jego uczucia nie znalazły odwzajemnienia, dlatego zrezygnowany puścił jej dłoń, z zamiarem odejścia i zapomnienia o całej tej rozmowie.
Brunetka widząc rozczarowanie w oczach chłopaka, zamarła. Wiedziała, że to przez nią, że liczył na coś więcej niż ona była mu w stanie dać.
- Nieważne... zapomnij - powiedział cicho Peridia, wstając. Ona uczyniła to samo. Stali naprzeciwko siebie, wpatrując się sobie w oczy. W tym momencie coś w niej pękło, poczuła napływ energii i odwagi. Skarciła się w duchu za wcześniejsze zachowanie i nie wiele myśląc stanęła na palcach, wpijając się w usta oniemiałego ze zdziwienia chłopaka. Jego ręka natychmiast powędrowała na smukłą talię Niny, z kolei jej dłonie spoczywały wokół jego szyi, mocno ją ściskając. Gaston od razu odwzajemnił pocałunek, przejmując inicjatywę. Każde z nich czuło stado motyli w brzuchu i gęsią skórkę rozchodzącą się po całym ciele. Liczyli się tylko oni. Tylko ta chwila. Nic ani nikt nie mógł im teraz przeszkodzić. Obydwoje znajdowali się w zupełnie innym świecie, nie zwracając uwagi na otaczającą ich rzeczywistość. Ten pocałunek wyrażał więcej niż tysiąc słów, oddając ich jak dotąd skrywane uczucia.
    Odkleiwszy się od siebie, ponownie zetknęli się wzrokiem, tonąc we własnych spojrzeniach. Ona nie wierzyła w to co się właśnie stało, z kolei on szalał wewnętrznie z radości, czując, że jego wyznania nie poszły na marne. Ile tak stali? Nie wiadomo, jednak cała magia odeszła, wraz z ucieczką spanikowanej dziewczyny. Tak, odbiegła, nie oglądając się za siebie. Gaston jedynie odprowadził ją wzrokiem, śmiejąc się pod nosem. Cała Nina - myślał. Tylko ta dziewczyna była w stanie najpierw namiętnie go pocałować, a później uciec niczym spłoszona sarenka. To właśnie w niej cenił. Była inna niż wszystkie, wyjątkowa. Była jego.

Co myślicie o rozdziale?
Długo nad nim pracowałam i mam nadzieję,
że nikogo nie zawiodłam.
Gastina kwitnie!
Postanowiłam, że opowiadanie będzie miało 20 rozdziałów.
A co potem? Myślę, że druga część,
w której postaram się poruszyć nowe wątki i pary.
Licznik nabił niedawno 6k odwiedzin
Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom,
za aktywność i codzienną motywację do pracy!
Jesteście najlepsi, widzimy się w następnym;*
PS. spodziewajcie się Lutteo;*

14 komentarzy:

  1. GASTINA!!!!! <3
    Aaaaaaa pocałowali się! Cudownie!
    Gaston był i wspierał podczas spotkania z ojcem. Cieszę się że odzyskała ojca. :)
    Mam nadzieję że teraz będą razem!
    Do następnego!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No jaki piękny rozdział! Cudowny, tak jak zawsze. Powtarzam to calutki czas! Cieszę się, że Nina pogodziła się z ojcem. Przyznam szczerze, że spodziewałam się innego zwrotu akcji. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie. Mam nadzieję, że jej ojciec ma dobre zamiary i wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Gaston jest słodki. To kochane z jego strony, że chciał wspierać dziewczynę w trudnej chwili i tak się ucieszył z jej szczęścia. Jak wyznał, że jej się podoba, a ona nie zareagowała, miałam ochotę Cię za to udusić. Ale przeczytałam dalej, pocałowali się, więc jest świetnie! Gastina! ♥ Nie ma Lutteo, ale skoro ma być w następnym rozdziale, to czekam niecierpliwie.
    Weny i buziaki x

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! Gastina, beso.
    Za dużo jak na jeden rozdział ❤
    Wspaniały rozdzialik kochana!
    Już nie mogę się doczekać
    kolejnego, jak zresztą zawsze ❤
    Chcę Lutteo w następnym kochana!
    Pozdrawiam, Marlene ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaach!! Gastina! CUDO!!!❤❤❤
    Poprostu jeden wielki happy end. Nina wybaczyła ojcu, Gaston wyznał jak swoje uczucia i się pocałowali..♥♥♥ I czego tu chcieć więcej..¿
    Rozśmieszyła mnie konciwa reakcja Niny, ale to fakt-można było się tego po niej spodziewać😊😊
    Weny życzę🌟

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda jestem fanką Lutteo, ale ten rozdział jest przecudowny<3
    Chciałabym taki sam z Lutteo:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się w tym rozdziale! <3
    Gastinka <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O rety!
    Genialny! <3
    Pocałowali się! No Nina takiego odważnego kroku to się po tobie niespodziewałam!
    Są boscy obydwoje! <3
    Oni są już razem no w końcu pocałunek...czy jeszcze nie?
    Cały rozdział o Gastinie! Kocham cię dziewczyno! <3
    Następny niech będzie o Gastinie i Lutteo!
    Już widzę mine Luny albo Matteo jak dowiadują się o pocałunku xd
    Wow!
    Czekam na next'a!
    Całusy :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Owwwwww rozpłynęłam się :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny ^^
    Kiedy następny? :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. TAK BARDZO SIĘ CIESZE ZE BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje do pracy ;)