Rozdział ze specjalna dedykacja dla wszystkich fanów Gastiny
Wielkimi krokami zbliżał się sądny dzień, dzień w którym miała
naprawić przeszłość, wymazać z niej traumatyczne wspomnienia i zastąpić
je nowymi, szczęśliwszymi. Pamiętna data wypadała akurat w sobotę,
zatem miała cały dzień na przygotowanie się. Choć bardzo się bała,
czuła, że jest na to gotowa.
Szczególnie
dopingował ją fakt, że nie jest z tym sama, a wręcz przeciwnie, ma w
chłopaku stałe oparcie emocjonalne. Przez ostatnie dni bardzo się do
siebie zbliżyli, zburzyli jak dotąd dzielący ich mur i połączyli
przyjaźnią. Tak przynajmniej interpretowała to brunetka, nie sądząc by
jakikolwiek chłopak mógł na nią spojrzeć pod innym kątem. W jego
obecności czuła się inaczej, była sobą, a i on pozostawał przy niej
naturalny. Pomagał jej i wspierał ją jak nikt inny, tylko dzięki niemu
zdecydowała się na dzisiejsze spotkanie.
Wstała skoro
świt, emocje nie pozwalały jej dłużej spać. Dziwiła się sobie. Dawniej
nie odezwałaby się słowem do Peridii, a tymczasem za cztery godziny
była z nim umówiona. Szybko wstała, ubrała się i przyczesała już i tak
proste włosy. To był wyjątkowy dzień, zatem zdecydowała się włożyć
soczewki i lekko wymalować oczy. Po chwili była już gotowa, a ponieważ
wciąż pozostawało jej sporo czasu, zasiadła na łóżku z laptopem i
spontanicznie dodała nowy wpis na bloga.
Wszyscy miewamy wzloty i upadki,
ale najważniejsze jest by podnieść się
i nie bacząc na przeszłość, iść na przód
#podążajzagłosemserca
Nie minęło wiele
czasu, a pojawił się pierwszy komentarz od jej najwierniejszego
czytelnika. Nina doskonale wiedziała kto siedzi po drugiej stronie
komputera, a i on znał jej prawdziwa tożsamość, dlatego podczas
czytania odpowiedzi, na jej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech.
Wierzę w ciebie Felicity;* ~RollerTrack
Opadła na łóżko,
analizując wypowiedź chłopaka. Wierzył w nią, a ona nie mogła go zwieść,
nie po tym co dla niej zrobił. Musiała być silna nie tylko dla siebie,
ale też dla niego. Przełączyła wewnętrzny guzik na pozytywne myślenie i
pełna optymizmu zeszła na dół, gdzie czekała na nią mama ze śniadaniem
i całą serią pouczeń.
~*~
Punktualnie o
jedenastej zadzwonił domofon. Zdenerwowana dziewczyna otworzyła drzwi, w
których tak jak się spodziewała, zastała uśmiechniętego od ucha do
ucha Gastona. Ku jej zdziwieniu już w progu otulił ją swoimi ramionami i
mocno przycisnął do klatki piersiowej. Ona nie mając wyboru,
odwzajemniła gest, zakładając swoje drobne ręce za szyję chłopaka.
Poczuła jak delikatnie gładzi ją po włosach, a po jej ciele przeszedł
przyjemny dreszcz. Całe szczęście, że Peridia nie widział jej twarzy,
gdyż w tym momencie była bardziej czerwona niż najdojrzalszy burak.
Efekt ten został spotęgowany, gdy chłopak cicho szepnął jej do ucha:
- Gotowa na dziś?
Nina lekko kiwnęła
głową na tak, po czym wyswobodziła się z uścisku i złapawszy chłopaka
za rękę, wyprowadziła z domu, tak, by oszczędzić mamie widoków.
Wstydziła się tego typu intymnych sytuacji, szczególnie przed
najbliższymi, dlatego wolała jak najszybciej wyjść poza teren domu i
zasięg widoczności z okien, przy których na pewno stała jej
rodzicielka.
Pewnym krokiem
ruszyli przed siebie, kierując się w wyznaczone wcześniej miejsce
spotkania, którym był słynny park w pobliżu Rollera. Przez całą drogę
milczeli, ona pochłonięta myślami co mówić, jak się zachowywać, z kolei
on skupiony na drobnej dziewczynie dotrzymującej mu kroku. Na miejsce
dotarli przed czasem, zatem zasiedli na wolnej ławce w oczekiwaniu na
ojca Niny.
- Boję się -
wyszeptała brunetka, spuszczając głowę w dół i powstrzymując łzy
cisnące jej się do oczu. Gaston tylko położył jej rękę na ramieniu i
powiedział:
- Nie masz czego, będę cały czas przy tobie.
- Tak dawno z nim nie
rozmawiałam, nie wiem co mam powiedzieć - odparła dziewczyna, która z
sekundy na sekundę coraz bardziej stresowała się spotkaniem z ojcem.
- To on chciał się
spotkać, więc na pewno ma ci wiele do powiedzenia - oznajmił Peridia,
widząc strach w jej oczach - Będzie dobrze - dodał, ponownie przytulając
dziewczynę. Ona bez najmniejszych oporów wtuliła się w emanującego
ciepłem chłopaka i zamknęła oczy, starając się uspokoić i włączyć
racjonalne myślenie, które w takich chwilach lubiło ją zawodzić.
Gdy ponownie
otworzyła oczy, on już był. Stał naprzeciwko dwójce przytulających się
przyjaciół i obserwował całe zajście. Nina natychmiast oderwała się od
chłopaka i ścisnęła końcówkę bluzki. Wstała. Ojciec niepewnie podszedł
do ławki, po czym po chwili milczenia odezwał się, mówiąc:
- Urocza z was para.
Tak dawno nie
słyszała jego głosu, że zdążyła już zapomnieć jak brzmi. Oniemiała
wpatrywała się w zielone oczy jej ojca, który powinien być jej
najbliższa osobą, jednak teraz postrzegała go w kategoriach
nieznajomego. Wolała go nie znać, niż znać z tej najgorszej strony.
- My... nie jesteśmy
razem, to tylko przyjaciel - odpowiedziała, spoglądając na chłopaka,
który niewzruszony siedział na ławce.
- Porozmawiajmy. Córeczko ja... - zaczął Ricardo, jednak Simoentti szybko mu przerwała:
- Nie nazywaj mnie tak.
- Dobrze, zatem
Nino... - zawahał się - Możemy zostać sami? - ostatnie słowa skierował
do Gastona, który zrozumiał prośbę ojca i dla dobra przyjaciółki
postanowił dać im chwilę samotności, oddalając się i siadając ławkę
dalej.
- Dlaczego chciałeś się spotkać? - zapytała cicho dziewczyna.
- Mam ci wiele do
powiedzenia - zaczął ojciec - Przede wszystkim chciałbym cię bardzo
przeprosić i choć wiem, że nie zdołam naprawić błędów z przeszłości, to
jednak będę się starał ci to zadośćuczynić - przerwał, widząc
spływające łzy córki - Przez cały ten czas układałem w głowie co
powiem, ale teraz nie potrafię nic więcej z siebie wykrztusić. Zrobię
wszystko, by odzyskać córeczkę. - zakończył.
Ona tylko patrzyła,
patrzyła i płakała, nie wierząc własnym uszom, że z ust jej ojca mogły
paść takie słowa. Na tą chwilę czekała całe życie. Każda inna dziewczyna
od razu rzuciłaby się mu w ramiona, jednak nie ona. Siedziała
sparaliżowana, nie mogąc zdobyć się na żaden ruch, czy nawet słowo.
Ricardo widząc to, sam zdecydował się po raz pierwszy od niepamiętnych
czasów przytulić łkającą nastolatkę. Nie stawiała mu się. W głębi serca
tego właśnie pragnęła i potrzebowała - bezwarunkowej miłości ojca,
której zawsze jej brakowało. Powoli rozpacz zawarta w jej łzach
zmieniała się w zadowolenie, do momentu aż mogła swobodnie przyznać, że
płakała ze szczęścia. Całe jej ciało ogarnęła niewyobrażalna radość. Po
tylu latach odzyskała tatę.
~*~
Całej scenie z
uśmiechem na twarzy przyglądał się siedzący nieco dalej Peridia.
Szczęście dziewczyny, było jego szczęściem, szczególnie, że miał w tym
też swój mały udział. Cieszył się, że Ninie udało się porozmawiać z
ojcem i choć nie słyszał przebiegu rozmowy, to po jej łzach i uśmiechu
spokojnie wnioskował, że wszystko poszło zgodnie z planem. Widok
radosnej i roześmianej dziewczyny wywoływał u niego szereg
nieokiełznanych i nieznanych mu dotychczas emocji. Czuł jak przepełnia
go energia, a jednocześnie spokój. Miał wrażenie, że lata, ale też stał
twardo na ziemi. Każdy inny człowiek uznałby go w tej chwili za
wariata, ale nie. Gaston nie postradał zmysłów. Te wszystkie
towarzyszące mu uczucia były jasną oznaką zakochania się. W kim? To już
chyba wiedział każdy, każdy poza Niną, która uparcie wmawiała sobie,
że są przyjaciółmi, a on pomagał jej jedynie z litości. Gdyby tylko
znała jego prawdziwe intencje...
Z rozmyśleń wyrwał go głos zadowolonej dziewczyny dosiadającej się do niego:
- Udało się! -
zawołała, a on po raz pierwszy usłyszał ją w tak głośnej wersji. Jak
dotąd cicha dziewczyna, teraz była słyszalna niemalże na cały park -
Powiedział mi, że chce się zmienić, wrócić do dawnego życia. Nie mogłam
mu nie wybaczyć - dodała, nie przestając się uśmiechać.
- To świetnie! Widzisz, mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze - skwitował Gaston.
- Nie wiem co bym bez
ciebie zrobiła. Gdyby nie ty, nie było by mnie tutaj - odparła już
nieco ciszej Nina, patrząc mu prosto w oczy. W te jego brązowe, piękne,
hipnotyzujące oczy.
- Cieszę się, że
mogłem pomóc - zaczął Gaston, łapiąc jej kruchą dłoń i obarczając ją
ciężarem swojej, o wiele większej i mocniejszej - Jesteś dla mnie
bardzo ważna - powiedział, dziwiąc się sam sobie. Emocje robiły swoje.
Nie doczekał się odzewu ze strony Simonetti, dlatego zdecydował się
kontynuować to, co nieświadomie rozpoczął:
- Posłuchaj mnie
Nina, jesteś wyjątkową dziewczyną i nie jeden chłopak chciałby teraz z
tobą siedzieć, a ponieważ to ja tu jestem, muszę ci coś wyznać - lekko
się przysunął, zmniejszając dzielącą ich odległość - Bardzo mi się
podobasz - skończył, oblewając się rumieńcem. Ona nie pozostała mu
dłużna, gdyż już od pierwszych jego słów miała na twarzy dorodnego
buraka.
- Ja.... - spróbowała
się odezwać, jednak ogromna gula w gardle tamowała wszystkie słowa.
Tak bardzo chciała mu wykrzyczeć co czuje, rzucić się prosto w ramiona i
już ich nie puszczać. Tymczasem jej cholerna nieśmiałość znowu brała
nad nią górę, nie pozwalając jej na właściwą i pożądaną reakcję.
- Nic mi nie powiesz?
- dopytywał się wyraźnie zaniepokojony Gaston. Obawiał się, że jego
uczucia nie znalazły odwzajemnienia, dlatego zrezygnowany puścił jej
dłoń, z zamiarem odejścia i zapomnienia o całej tej rozmowie.
Brunetka
widząc rozczarowanie w oczach chłopaka, zamarła. Wiedziała, że to
przez nią, że liczył na coś więcej niż ona była mu w stanie dać.
- Nieważne...
zapomnij - powiedział cicho Peridia, wstając. Ona uczyniła to samo.
Stali naprzeciwko siebie, wpatrując się sobie w oczy. W tym momencie
coś w niej pękło, poczuła napływ energii i odwagi. Skarciła się w duchu
za wcześniejsze zachowanie i nie wiele myśląc stanęła na palcach,
wpijając się w usta oniemiałego ze zdziwienia chłopaka. Jego ręka
natychmiast powędrowała na smukłą talię Niny, z kolei jej dłonie
spoczywały wokół jego szyi, mocno ją ściskając. Gaston od razu
odwzajemnił pocałunek, przejmując inicjatywę. Każde z nich czuło stado
motyli w brzuchu i gęsią skórkę rozchodzącą się po całym ciele. Liczyli
się tylko oni. Tylko ta chwila. Nic ani nikt nie mógł im teraz
przeszkodzić. Obydwoje znajdowali się w zupełnie innym świecie, nie
zwracając uwagi na otaczającą ich rzeczywistość. Ten pocałunek wyrażał
więcej niż tysiąc słów, oddając ich jak dotąd skrywane uczucia.
Odkleiwszy się od
siebie, ponownie zetknęli się wzrokiem, tonąc we własnych spojrzeniach.
Ona nie wierzyła w to co się właśnie stało, z kolei on szalał
wewnętrznie z radości, czując, że jego wyznania nie poszły na marne. Ile
tak stali? Nie wiadomo, jednak cała magia odeszła, wraz z ucieczką
spanikowanej dziewczyny. Tak, odbiegła, nie oglądając się za siebie.
Gaston jedynie odprowadził ją wzrokiem, śmiejąc się pod nosem. Cała Nina
- myślał. Tylko ta dziewczyna była w stanie najpierw namiętnie go
pocałować, a później uciec niczym spłoszona sarenka. To właśnie w niej
cenił. Była inna niż wszystkie, wyjątkowa. Była jego.
Co myślicie o rozdziale?
Długo nad nim pracowałam i mam nadzieję,
że nikogo nie zawiodłam.
Gastina kwitnie!
Postanowiłam, że opowiadanie będzie miało 20 rozdziałów.
A co potem? Myślę, że druga część,
w której postaram się poruszyć nowe wątki i pary.
Licznik nabił niedawno 6k odwiedzin
Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom,
za aktywność i codzienną motywację do pracy!
Jesteście najlepsi, widzimy się w następnym;*
PS. spodziewajcie się Lutteo;*
Wróce<3
OdpowiedzUsuńGASTINA!!!!! <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaa pocałowali się! Cudownie!
Gaston był i wspierał podczas spotkania z ojcem. Cieszę się że odzyskała ojca. :)
Mam nadzieję że teraz będą razem!
Do następnego!
Buziaki :**
No jaki piękny rozdział! Cudowny, tak jak zawsze. Powtarzam to calutki czas! Cieszę się, że Nina pogodziła się z ojcem. Przyznam szczerze, że spodziewałam się innego zwrotu akcji. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie. Mam nadzieję, że jej ojciec ma dobre zamiary i wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Gaston jest słodki. To kochane z jego strony, że chciał wspierać dziewczynę w trudnej chwili i tak się ucieszył z jej szczęścia. Jak wyznał, że jej się podoba, a ona nie zareagowała, miałam ochotę Cię za to udusić. Ale przeczytałam dalej, pocałowali się, więc jest świetnie! Gastina! ♥ Nie ma Lutteo, ale skoro ma być w następnym rozdziale, to czekam niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńWeny i buziaki x
Boski! Gastina, beso.
OdpowiedzUsuńZa dużo jak na jeden rozdział ❤
Wspaniały rozdzialik kochana!
Już nie mogę się doczekać
kolejnego, jak zresztą zawsze ❤
Chcę Lutteo w następnym kochana!
Pozdrawiam, Marlene ❤
Aaach!! Gastina! CUDO!!!❤❤❤
OdpowiedzUsuńPoprostu jeden wielki happy end. Nina wybaczyła ojcu, Gaston wyznał jak swoje uczucia i się pocałowali..♥♥♥ I czego tu chcieć więcej..¿
Rozśmieszyła mnie konciwa reakcja Niny, ale to fakt-można było się tego po niej spodziewać😊😊
Weny życzę🌟
*końcowa
UsuńCo prawda jestem fanką Lutteo, ale ten rozdział jest przecudowny<3
OdpowiedzUsuńChciałabym taki sam z Lutteo:)
Zakochałam się w tym rozdziale! <3
OdpowiedzUsuńGastinka <3
Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńO rety!
OdpowiedzUsuńGenialny! <3
Pocałowali się! No Nina takiego odważnego kroku to się po tobie niespodziewałam!
Są boscy obydwoje! <3
Oni są już razem no w końcu pocałunek...czy jeszcze nie?
Cały rozdział o Gastinie! Kocham cię dziewczyno! <3
Następny niech będzie o Gastinie i Lutteo!
Już widzę mine Luny albo Matteo jak dowiadują się o pocałunku xd
Wow!
Czekam na next'a!
Całusy :**
Boski <3
OdpowiedzUsuńOwwwwww rozpłynęłam się :**
OdpowiedzUsuńPiękny ^^
OdpowiedzUsuńKiedy następny? :-)
TAK BARDZO SIĘ CIESZE ZE BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ <3
OdpowiedzUsuń