Z minuty na minutę
robiło się coraz chłodniej, a na niebie przybywało czarnych chmur
zwiastujących deszcz. Słońce schowało się za horyzontem, ustępując
miejsca burzowym obłokom i mimo dość wczesnej pory panował już półmrok.
Pogoda idealnie odzwierciedlała jego obecny nastrój, który delikatnie
mówiąc, nie był najlepszy.
Od ponad godziny
siedział samotnie w Jam&Roller pijąc jeden i ten sam koktajl, a
właściwie bawiąc się słomką od niego. Nie miał ochoty na napój, zamówił
go tylko z przyzwyczajenia. Z głębokich rozmyśleń wyrwał go dobrze mu
znany, energiczny głos młodszej o rok Meksykanki:
- Hej królu pawiu, co tak sam siedzisz? Gdzie podziały się twoje fanki?
- Tak wyszło - odparł bez przekonania, dając Lunie wyraźnie do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowę.
- Hej co jest? Stało się
coś? - nie dawała za wygraną Valente. Zajęła wolne miejsce obok
chłopaka, po czym porwała mu koktajl, upijając odrobinę. On tylko
uśmiechnął się pod nosem, widząc jej czekoladowe wąsy od zbyt
zachłannego łyku napoju.
- O chyba widzę uśmiech! - zawołała szczęśliwa.
- Po prostu masz tu coś -
powiedział Matteo, wycierając kciukiem okolice ust dziewczyny. Zrobił
to możliwe delikatnie, a jednocześnie najczulej jak potrafił. - Już -
dodał po chwili, oblizując końcówkę palca.
- Dziękuję -
odpowiedziała Luna, lekko się rumieniąc i spuszczając wzrok w ziemię.
Cała jej pewność siebie znikła, jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki, a raczej nieziemsko przystojnego Włocha.
- Matteo, przecież
widzę, że coś nie gra. Nie jesteś sobą - powiedziała po dłuższej chwili
myślenia, tym samym zachęcając chłopaka do zwierzeń.
- Wszystko okej -
odparł, jednak Luna nie dała się nabrać na wymuszony uśmiech. W jego
oczach widziała smutek, co stanowiło dla niej sporą odmianę. Nie mogła
dopatrzeć się w czym tkwi problem i co dręczy zgaszonego Balsano, ale
nie zamierzała odpuścić.
- Nie umiesz dobrze
kłamać - zaczęła, lustrując go z góry na dół i zatrzymując się na swoim
odbiciu w jego pięknych kasztanowych oczach - Gdzie się podział król
paw? - dodała, starając się rozweselić przygnębionego kolegę. W tej
samej chwili poczuła jak Matteo łapie jej dłoń, zamykając w szczelnym
uścisku, i powodując przyjemne mrowienie.
Chłopak ignorując wcześniejsze pytanie, odezwał się, mówiąc:
Chłopak ignorując wcześniejsze pytanie, odezwał się, mówiąc:
- Kim jest ten cały Simon?
Dziewczyna nie odrywając wzroku od ich złączonych rąk, powiedziała:
- Najlepszym
przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć. Znamy się od dziecka - mówiła
szczerą prawdę, jednak czuła, że jej odpowiedź, nie była tym, co Włoch
chciał usłyszeć.
- Tylko przyjacielem? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Aż przyjacielem - odparła Meksykanka, próbując zrozumieć dziwne zachowanie chłopaka.
- Miałem na myśli... - przerwał, mocniej ściskając jej dłoń - Czujesz do niego coś więcej?
- Jeśli masz na myśli
miłość to tak, ale przyjacielską. Kocham go jak brata i nie wyobrażam
sobie, by mogło być inaczej - odpowiedziała, wywołując na jego twarzy
minimalny uśmiech.
- A ty... - zająknęła się, próbując wykrztusić z siebie męczące ją pytanie - Czujesz do kogoś coś więcej?
- Jest taka osoba - odpowiedział z lekkim zawahaniem.
Luna lekko posmutniała, nie domyślając się kogo Matteo miał ma myśli, po czym odparła:
- Ah tak...powiesz mi kto jest tą szczęściarą?
Balsano poprawił się na
siedzeniu, wyprostował i spojrzał jej prosto w oczy, z zamiarem
powiedzenia całej prawdy. Już otwierał usta, gdy przerwał mu głos
najbardziej znienawidzonej przez niego osoby - Simona.
- Tu jesteś Luna!
Wszędzie cię szukałem - zawołał podchodząc do ich stolika - Byliśmy
umówieni piętnaście minut temu, nie pamiętasz?
- Ah Simon, przepraszam,
zapomniałam! Bo widzisz, zasiedziałam się i ..... - zaczęła się
tłumaczyć, jednak Alvarez i jej nie dał dojść do słowa, mówiąc:
- Nic nie szkodzi, ale chodź, musimy trenować!
- Trenować do czego? - wtrącił się jak dotąd milczący i poirytowany całą sytuacją Matteo.
- Bo widzisz... - próbowała wyjaśnić Meksykanka, jednak słowa nie chciały przejść jej przez gardło.
- Zapisaliśmy się razem na Open - wyręczył ją Simon.
Balsano lekko
posmutniał, jednak nie dał po sobie tego poznać, odgrywając przy rywalu
pozę niewzruszonego faceta. Mimo to Luna wiedziała, że słowa jej
przyjaciela dotknęły chłopaka. Ona sama wolała mu nic nie wspominać dla
dobra ich "relacji".
- Powodzenia - powiedział cicho brunet, kierując swoje słowa w stronę nastolatki i ignorując wiszącego mu nad głową konkurenta.
- Idziemy Luna? -
ponaglał Alvarez. Dziewczyna niechętnie odeszła od stolika i będąc już
przy wyjściu, ponownie spojrzała na Matteo. On również zerkał w jej
stronę, odprowadzając ją wzrokiem. Obydwoje patrzyli na siebie smutno, a
ich oczy wyrażały więcej niż tysiąc słów. Tęsknotę. Nie chcieli się rozstawać,
jednak los po raz kolejny zdecydował się im przeszkodzić.
~*~
Szła szybko, co rusz
przyśpieszając kroku, tak, że przyjaciółki z ledwością za nią nadążały, w
szczególności rudowłosa, która miała na sobie dziesięciocentymetrowe
obcasy. Nie zważając na zbyt szybkie tempo, maszerowała niczym żołnierz
na służbie. Nie zwracała uwagi na swój mało dziewczęcy chód, w tym
momencie liczyło się tylko jak najszybsze dojście do domu i rozmowa z
matką chrzestną.
- Zwolnijmy, proszę - błagała Jasmin pozostająca daleko w tyle za koleżankami.
- Nie marudź Jasmin,
wiesz, że nie mogę się spóźnić - odparła blondynka, poganiając
przyjaciółkę i dając jej jasno do zrozumienia, że dla własnego dobra
powinna się pośpieszyć. Jedyną milczącą osobą była Delfina, która
pozostawała niewzruszona przekomarzaniem pozostałej dwójki. Jej myśli
nieustannie krążyły wokół jednego chłopaka, jego oczu, uśmiechu, zapachu
- wszystkiego co miało z nim coś wspólnego. W obawie przed reakcją
przyjaciółek wolała zachować całą ekscytację dla siebie i w dalszym
ciągu posłusznie wykonywać rozkazy blondynki. Znała konsekwencje swojego
wyboru, jednak wiedziała jak zareaguje królowa toru, na wiadomość o jej
nowym wybranku. Dziewczyna miała nadzieję na szybką stratę
zainteresowania owym chłopakiem, dlatego utwierdzała się w przekonaniu,
że to tylko chwilowe, a zatem nie warto zaprzątać tym głowę
komukolwiek. To był tylko jej problem, z którym zmierzyć przyjdzie jej
się później. Póki mogła, tłumiła w sobie uczucia, zajmując się wszystkim
innym, niż myśleniem o nim.
Po dość intensywnym
spacerze cała trójka dotarła na miejsce, jakim był dom panienki Smith.
Zdyszane od razu padły na kanapę w salonie, a Ambar rozkazała Amandzie
przygotować trzy mocno schłodzone lemoniady.
- Zdążyłyśmy - wydusiła z
siebie usatysfakcjonowana blondynka. Zostało jej dokładnie dwie minuty,
do powrotu Sharon, z którą już od dłuższego czasu starała się
porozmawiać, jednak wciąż brakowało jej ku temu czasu. Idealna okazja
nadarzyła się dzisiejszego popołudnia, gdy to pani domu wracała z
codziennej wizyty w spa. Zawsze o tej samej porze i zawsze w tak samo
dobrym nastroju, co było podstawą udanej rozmowy. Nie minęło wiele
czasu, a punkt piętnasta otworzyły się drzwi, a w progu stanęła pani
Benson. Ambar od razu skinęła głową na koleżanki, dając im znak, by
zaczekały na nią w jej pokoju. Obydwie dziewczyny natychmiast udały się
na górę, zostawiając Smith sam na sam z jej matką chrzestną.
- Możemy porozmawiać? - zaczęła niepewnie blondynka, wyczekując reakcji ze strony rozmówczyni.
- Tak, byle szybko - odparła oschle Sharon, siadając na kanapie i nakazując, by i córka chrzestna tak uczyniła.
- A więc... - zaczęła -
Jak wiesz co roku organizuję przyjęcie urodzinowe - przerwała, by
zaczerpnąć nieco powietrza, po czym na jednym wdechu powiedziała - Tym
razem chciałabym zrobić coś większego, coś jak...imprezę z nocowaniem -
dokończyła.
- Dla ilu osób? - zapytała zimno ciotka, upijając łyk kawy.
- W granicach trzydziestu - odparła nieśmiało.
- Kiedy? - dopytywała się pani domu, nie okazując przy tym żadnych zbędnych emocji.
- Za tydzień, podczas
twojego wyjazdu służbowego, by nie zakłócać ci spokoju - odpowiedziała
Ambar, mając nadzieję na koniec dodatkowych pytań.
- Dobrze - zgodziła się
Sharon, po czym nie czekając na reakcję Smith, udała się do swojego
gabinetu. Na twarzy blondynki zagościł natychmiastowy uśmiech i
przepełniona radością pobiegła do swojego pokoju, gdzie czekały na nią
zaintrygowane przyjaciółki.
- Zgodziła się! - zawołała niemal od razu po zamknięciu drzwi i upewnieniu się, że nikt im nie będzie przeszkadzał.
- To świetnie kochana, zapowiada się wielka impreza - oznajmiła Jasmin, ciesząc się równie mocno co jej przyjaciółka.
- A ty Delfi, co powiesz? - zapytała blondynka, widząc, że brunetka jest w zupełnie innym świecie.
- Tak, to naprawdę cudownie - odparła bez entuzjazmu, co nie zadowoliło osoby pytającej. Dziewczyna widząc to szybko dodała:
- Wiesz już kogo zaprosisz?
- Mam wstępną listę
gości - zaczęła mówić Ambar, szukając w szufladzie kawałka papieru, na
którym zapisała nazwiska zaproszonych osób.
- Co zrobimy z Luną? - dopytywała się Jasmin.
- Absolutnie nic -
odparła Ambar, a widząc zdziwienie malujące się na twarzy niezbyt
rozgarniętej przyjaciółki, kontynuowała - Zaprosimy ją oraz jej nowego
przyjaciela Simona. On nie odstępuje jej na krok, zatem idealnie zajmie
się nią podczas imprezy, z kolei Matteo wpadnie w szał widząc ich razem i
tu pojawiam się ja, gotowa by mu pomóc - zakończyła triumfalnym
uśmiechem.
- Świetny plan kochana - pochwaliła ją rudowłosa, chcąc nieco podlizać się przyjaciółce.
- Jesteś genialna - odezwała się Delfina, udając zachwycenie dość płytkim pomysłem swojej koleżanki.
- Teraz musimy zając się
przygotowaniami - zaczęła Smith, wyznaczając każdej po kolei za co
będzie odpowiedzialna i co musi zorganizować. Jasmin miała zająć się
kostiumami i sprzętem do spania, z kolei Delfi przypadło wybranie
odpowiedniej muzyki i oświetlenia. Ona sama postanowiła skupić się
jedynie na zaproszeniu gości. Wszystko zdawało się być idealnie
przemyślane, a przynajmniej tak wydawało się Ambar, która nie zakładała
innej opcji, niż udane przyjęcie skutkujące jej ponownym związkiem z
Matteo.
Nie przypuszczała jak w rzeczywistości potoczą się losy owej nocy, która na pewno pozostanie w pamięci zarówno blondynki, jak i innych zaproszonych gości.
Nie przypuszczała jak w rzeczywistości potoczą się losy owej nocy, która na pewno pozostanie w pamięci zarówno blondynki, jak i innych zaproszonych gości.
Hej, hej jestem, a wraz ze mną nowy rozdział!
Co o nim sądzicie?
Domagaliście się Lutteo, mam nadzieję, że wybaczycie
mi ich chwilowy kryzys.
Jak myślicie, kim okaże się wybranek Delfi?
Dodam, że ten wątek zamierzam poruszyć
w drugiej części opowiadania, a takowa się pojawi.
Ambar szykuje imprezę, oj będzie się działo!
Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny, są bardzo motywujące,
a przede wszystkim ogromnie cieszą!
Następny rozdział to swego rodzaju niespodzianka,
Czekajcie cierpliwie;*
Ooo jeju, będzie druga część? To cudownie! Uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadanie. To zdecydowanie moje ulubione ♥
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdziału. No nie wierzę! Simon jak zwykle pojawia się w najmniej odpowiednim momencie. Uhh.. Szkoda mi Matteo. Biedactwo, bardzo chętnie bym go pocieszyła hahah.
Bardzo mnie zastanawia, kto wpadł w oko Delfi. Pedro chyba odpada. Zobaczymy, czym nas zaskoczysz!
Szczerze mówiąc, plan Ambar nie jest taki zły, ale pewnie nie wypali. Przynajmniej taką mam nadzieję. Niech trzyma te swoje łapki jak najdalej od Balsano. A może między nią a Simonem coś zaiskrzy? Kurcze, tyle pytań. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny, kochana ♥
Czemu napisałaś te ostatnie zdanie... Teraz będę się zastanawiać co takiego się wydarzy..:):):)
OdpowiedzUsuńDobra, a tak na serio świetny rozdział!
Simon, ty podły człowieku, jak śmiesz przerywać im w takim momencie..! Czy Ty nie masz własnego życia..!
Ambar i te jej plany... poprostu brak słów...
Czekam na next..🌟
I już nie mogę się doczekać. Zapowiada się bardzo długi tydzień :( O wiele godzin rozmyślania co do wydarzy na tej imprezie..
Genialny rozdzialik kochana! Jak i cała historia!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam calutką historię od początku, tak jak obiecałam. Jest genialna. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Szkoda, że Matteo nie wyznał Lunie do końca swoich uczuć. I jeszcze ten Open z Simonem. Boję się, że plan Ambar wypali i nawet bez ''złej'' ingerencji, Lutteo się od siebie oddali.
Kochana, z niecierpliwością czekam na kolejne cudeńko! Pozdrawiam cieplutko, Marlene ♥
Jejku, kochana, nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać tych urodzin! Mam ogromną nadzieję, że podczas tej nocy wydarzy się coś pomiędzy Luną i Matteo, a Simon wpadnie wściekłość (chcę zobaczyć też zazdrosnego Matteo! haha).
OdpowiedzUsuńCos mi się wydaje, że ten plan Ambar je nie wypali ;*
Pozdrawiam i z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na kolejny rozdział i na imprezę! ♡
Ps. kocham twój styl pisania <3
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńSkradłaś moje serce����
OdpowiedzUsuńTwój blog to cudo��
owww, ta scenka z koktajlem była taka słodka, liczę na więcej takoch cute scen! ♡
OdpowiedzUsuńKocham Cię ! Wiesz nie ma gastinki ale jest tajemniczy kochanek delfi... Jesli to nie będzie Pedro to tu juz nic nie przeczytam! Czy tylko ja uważam ze są cudowni i genialnie do Sb pasują a życie bez pelfi nie ma sensu! I bez simbar ! Nie no błagam powiedzz ze tu będą chce gu Pedro z Delfi! Zalatw mi to bo będę miec zalobe z pól roku dopóki nie dadzą drugiego sezonu w oryginale... A lutteo będzie tu na pewno.. Simon jaki zazdrosnk.. Trzeba ubarwiac tą postać pi zostanie życiową sirotą xdd ambar go zmieni tylko daj im szanse zaistnieć!
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńSzałowy :*
OdpowiedzUsuńLumon razem na torze no to Matteo zawiedziony :(
Simon pojawiłeś się w złym momencie....
Urodziny Ambar no będzie ciekawie...
Czekam na kolejny!
Mam nadzieję że w kolejnym będzie Gastina ;)