sobota, 24 września 2016

Capitulo 9

      Przez dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu, ona skulona i wtulona w mocne ramię chłopaka, zaś on wyprostowany i nadzwyczaj poważny. Nie zwracając uwagi na resztę świata, Nina skupiona była jedynie na swoich problemach rodzinnych, z kolei Gaston na niej. Ciężko stwierdzić ile dokładnie trwali w jednej i tej samej pozycji, ale gdy w końcu się od siebie odkleili Peridia spokojnie ponowił próbę rozmowy:

- Powiesz mi co się stało?
- Ja... - zaczęła po cichu Nina, szukając odpowiednich słów, by dyskretnie uniknąć trudnego tematu.
- Ma to związek z twoim ojcem? - ponowił pytanie Gaston, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie w Rollerze i dziwne zachowanie dziewczyny na telefon od taty. Na dźwięk tych słów Simonetti poczuła falę zimna i dreszczy oblewających jej ciało, co nie uszło uwadze bruneta, który od razu złapał jej kruchą dłoń, mówiąc:
- Możesz mi zaufać - W tym momencie coś w niej pękło. Poczuła nagłą chęć wyjawienia mu całej prawdy i zwierzenia się ze wszystkich trapiących ją problemów. Choć nie znali się za dobrze, wiedziała, że może mu ufać. Wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać:
- Moi rodzicie się rozwiedli, ale o tym chyba słyszałeś - spojrzała pytająco na chłopaka, który pokiwał twierdząco głową w celu odpowiedzi - Ale nie wiesz dlaczego. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, ale... - przerwała, by otrzeć kolejną spadającą łzę - Mój tata jej w więzieniu, właściwie był. Dzwonił, by mi powiedzieć, że odsiedział wyrok - skończyła, ponownie płacząc i mocniej ściskając dłoń Peridii.
- Tak mi przykro - zaczął - Ja... nie wiedziałem - dodał lekko zakłopotany. Kto by się spodziewał, że ojciec tak spokojnej i ułożonej dziewczyny siedział za kratkami?
- Nikt nie wiedział - odparła, po czym kontynuowała - Parę lat temu wpadł w złe towarzystwo, od tego się zaczęło - mówiła szlochając - Później było już tylko gorzej, hazard, długi, narkotyki... - przerwała, czując, że nie jest w stanie dłużej o tym rozmawiać. Cała ta sytuacja przerastała ją, a rozgrzebane wspomnienia bolały za każdym razem tak samo.
- Dlaczego do ciebie dzwonił? - zapytał Gaston, ponownie obejmując i przysuwając do siebie zmartwioną Ninę.
- Chciał się spotkać - powiedziała przez łzy - Ale ja nie chce go znać! - dodała, wybuchając jeszcze większym płaczem.
Spokojnie, będzie dobrze - powtarzał zatroskany chłopak, próbując ją pocieszyć - Ale myślę, że powinnaś dać mu szansę - dodał, spoglądając na Simonetti i ocierając kolejno sączące się łzy.
- Nie dam rady - odparła cicho, spuszczając głowę. Czuła się fatalnie obarczając go swoimi problemami. Nie chciała tego, a jednak miała wrażenie jakby ciężar, jakim była prawda, spadł jej z serca.
- Może się zmienił - zaczął ponownie Gaston - Każdy zasługuje na drugą szansę, nawet on. Sama mówisz, że pogubił się w życiu, może teraz stara się wyjść na prostą, a nie uda mu się tego bez kontaktu z jedyna córką - zakończył wywód, masując delikatnie jej plecy.
- Może masz rację, ale... - odpowiedziała Nina, próbując się uspokoić - Boję się z nim spotkać.
- To zrozumiałe, jeśli chcesz mogę ci towarzyszyć - zaoferował Peridia. Dziewczyna nic nie mówiąc, skinęła lekko głową na znak, że zgadza się na propozycję chłopaka. Będzie jej lżej z myślą, że on cały czas będzie obok. Jego obecność wpływała na nią kojąco, powoli czuła się coraz pewniej w jego towarzystwie. Ta rozmowa pomogła jej w poukładaniu myśli, otrząsnęła się i zaprzestała płaczu.
- Muszę już iść, obiecałam Lunie spotkanie i tak jestem już spóźniona - powiedziała, wstając z ławki. Na pożegnanie sama wtuliła się w chłopaka i obejmując jego szyję, cicho wyszeptała:
- Dziękuję.
~*~
     Z iskierką w oku przyglądała się zaistniałej sytuacji. Czuła, że los w końcu stanął po jej stronie. Obserwując  z daleka całe zajście, cieszyła się w duchu z takiego obrotu spraw, układając nowy, doskonalszy plan na pozbycie się konkurentki o serce chłopaka. Dostrzegłszy oddalającego się Matteo, ruszyła za nim. Odczekała chwilę, a gdy już usiadł na jednej z ławek, zajęła miejsce obok, mówiąc:
- Już wiesz jak to jest czuć się odrzuconym? - Chłopak wyraźnie zdumiony jej widokiem powiedział tylko:
- Co ty tutaj robisz?
- Jestem przy tobie, gdy tego potrzebujesz - odparła blondynka, przymilając się do Balsano i wykorzystując jego chwilę słabości.
- Nie jestem w nastroju na twoje gierki - odpowiedział z przygnębieniem, a w jego oczach widać było smutek i żal.
- To nie jest żadna gra - zaczęła Ambar, próbując przekonać chłopaka do swoich szczerych intencji, które w rzeczywistości po części takie były. Naprawdę bolało ją cierpienie Matteo i to, jak Luna go traktowała. Wiedziała, że z nią nie musiałby czuć się odrzucony, nie miałby konkurencji. Dla niej był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. - Widziałam Lunę i Simona, domyślam się, że to przez nich - dodała po chwili, przysuwając się do Włocha. On tylko spojrzał na nią z niedowierzaniem i powiedział:
- Naprawdę?
- Tak, chcę ci pomóc - zaproponowała blond włosa, a następnie zbliżyła się do Balsano na tyle blisko, że swobodnie rzuciła mu się na szyję, przytulając go w geście otuchy. Ku jej satysfakcji  odwzajemnił uścisk, otulając ją rękoma i przyciskając bliżej siebie. Każdy miewa chwile, w których bliskość drugiego człowieka bywa potrzebna, tak teraz czuł się Matteo, który bez oporów przytulił Ambar, mało tego, trwali w tej pozycji przez dość długi czas. Ona jako pierwsza odsunęła się od chłopaka, mówiąc przy tym:
- Lepiej ci choć trochę?
- Trochę... - odparł Włoch bez większego przekonania.
- Boli mnie gdy jesteś taki zgaszony - zaczęła nastolatka - przy mnie nigdy taki nie byłeś - kontynuowała.
- Sporo zmieniło się od tamtego czasu - przerwał jej chłodno Matteo.
- Tak, ty się zmieniłeś - stwierdziła blondynka - Dawniej nie siedziałbyś tu załamany, a zemściłbyś się i odpłacił tym samym - dokończyła, licząc na jakiś odzew ze strony Balsano, który jak na razie zdawał się być obojętny na jej słowa.
- Nie chcę już taki być - odpowiedział, jednak w jego głosie dało się słyszeć niepewność.
- Przez Lunę? Spójrz prawdzie w oczy, byłeś tylko zastępcą jej chłopaka - powiedziała Ambar - Ma co chciała, teraz nie jesteś jej już potrzebny - dodała, widząc w jego oczach narastający gniew.
- Chciałbym móc zaprzeczyć, ale... - zająknął się, patrząc jej w oczy - masz rację - skończył smutno. Nastolatka po raz kolejny wykorzystała sytuację i złapawszy Matteo za rękę, czule powiedziała:
- Ja bym tak nigdy nie zrobiła. Gdy byliśmy razem, liczyłeś się tylko ty.
- Wiem - odparł cicho, nie uwalniając dłoni z wcześniejszego uścisku, a jedynie go pogłębiając. Przez chwilę naprawdę wierzył w jej słowa i szczere intencje, jednak szybko otrząsnął się z chwilowego zamroczenia i wstał, mówiąc przy tym:
- Czas na mnie - po chwili zastanowienia dodał również - dziękuję za wsparcie. 
Dziewczyna również podniosła się do pozycji stojącej i po raz drugi dzisiaj przytuliła chłopaka. On niepewnie uczynił to samo, po czym szybko wyswobodził się z objęć byłej i pożegnawszy się, udał w stronę domu. Smith tylko odprowadziła go wzrokiem, po czym z triumfalnym uśmiechem poszła w przeciwna stronę. Udało się, zasiała w nim zwątpienie, a nawet uraz względem Luny. Wszystko szło zgodnie z jej planem, teraz pozostawało już tylko czekać, aż sprawy samoistnie potoczą się wedle jej myśli.
~*~
     Całe popołudnie spędzili razem doskonale się bawiąc i nadrabiając zaległości w rozmowach. Dużo się śmiali, ale momentami schodzili też na poważne tematy. Przez chwilową niedyspozycję dziewczyny nie jeździli na wrotach, w zamian za to siedzieli na jednej z ławek i równie dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Żadne z nich nie zauważyło nieobecności Niny, która nie miała w zwyczaju się spóźniać, a jednak dzisiaj w ogóle się nie pojawiła.
- Brakowało mi cię przyjacielu - powiedziała przez śmiech szczęśliwa Meksykanka. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa, chłopak nieco posmutniał, co nie uszło uwadze Valente, jednak szybko odpowiedział:
- Mi ciebie też... - zaczął, jednak zawahał się, chcąc kontynuować - tęskniłem - dodał po chwili milczenia. Od paru dni trapiło go jedno i to samo pytanie, które w końcu odważył się zadać:
- Kim jest dla ciebie ten chłopak...Matteo tak? - Luna od razu lekko się speszyła i nie patrząc mu w oczy cicho powiedziała:
- Nikim..to znaczy, sama nie wiem - zmieszała się.
- Nie kłam Luna, wiesz, że mi możesz powiedzieć prawdę - nalegał Simon, chcąc wyciągnąć z niej informacje.
- To skomplikowane - odparła dziewczyna, wymigując się od konkretnej odpowiedzi.
- Czujesz do niego coś więcej? - zapytał Alvarez, stawiając sprawę jasno i ułatwiając nastolatce zadanie.
- Tak... - wymamrotała cicho, jednak widząc rozczarowanie na twarzy przyjaciela, pośpiesznie dodała - Ale nie umiem zinterpretować tych uczuć.
- Co masz na myśli? - mówił zaintrygowany Simon.
- Z jednej strony to zarozumiały król paw, ale gdy jesteśmy sami potrafi zaskoczyć. Sama nie wiem, jaki jest naprawdę, ani co do niego czuję - kłamała.  Doskonale zdawała sobie sprawę z jej rosnącej z dnia na dzień sympatii do Włocha, jednak teraz nie chciała zranić przyjaciela i wolała zachować ten szczegół dla siebie.
- Mhm, rozumiem - odparł Meksykanin, wiedząc, że jego koleżanka coś kręci. Postanowił więcej nie nalegać i zostawić w spokoju temat Balsano. Zwłaszcza, że od samego początku chłopak wydał mu się arogancki i zarozumiały.
- Obiecaj mi, że choćby nie wiem co się stało my i tak będziemy się przyjaźnić - zaczęła wyraźnie zmartwiona Luna - Nie chce cię stracić - dodała, patrząc mu prosto w oczy.
- Obiecuję - odpowiedział, mocno przytulając dziewczynę. Ona lekko się wzdrygnęła na tak czuły gest ze strony przyjaciela, jednak po chwili odwzajemniła uścisk. Musiała przyznać sama przed sobą, że podczas tego zbliżenia nie czuła się tak, jak podczas tych z Matteo. W jej brzuchu nie latało stado motyli, a mimo ładnego zapachu perfum przyjaciela, nie potrafiła w pełni się w nim zatracić. Jako pierwsza wyswobodziła się z objęć Alvareza, mówiąc przy tym:
- Dalej nie mogę uwierzyć, że mam cię znowu przy sobie - chłopak tylko się uśmiechnął i cicho westchnął mówiąc w myślach: Mam nadzieję, że kiedyś spojrzysz na mnie w sposób, jaki ja patrze na ciebie, przyjaciółko.


Witam wszystkich nowym rozdziałem!
Sprawy trochę się komplikują i brak Lutteo.
Spodziewaliście się takiej tajemnicy, skrywanej przez Ninę?
Dla wszystkich fanów Gastiny:
Mam już gotową niespodziankę o tej dwójce,
ale na to będziecie musieli jeszcze troszkę zaczekać.
Zastanawiałam się ostatnio nas zakończeniem historii.
Przewiduje ok. 20 rozdziałów, na pewno nie mniej, a może więcej.
Na razie mam pełno nowych pomysłów! 
Dziękuję wszystkim anonimom 
(ale też moim cudownym stałym czytelnikom)
 komentującym moje prace.
Choć nie wiem kim jesteście, to bardzo miło czyta mi się wasze opinie.
Dość nudzenia, zapraszam do czytania;*

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam *.*
    Gastina *.*
    Ehhh Ambar nie lubię cię ciągle mieszasz i knujesz :/
    Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę LUTTEO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Czekam na next, bo nie mogę się doczekać !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobiłam sobie przerwę w nauce i zajrzałam na Twojego bloga, żeby przeczytać nowy rozdział. Bardzo umiliłaś mi tą chwilę, teraz szybciutko komentuję i wracam do pracy! Genialny post! Co tu dużo mówić? Jest super, tak jak zawsze. Odwołując się do treści... Smith, trzymaj łapy z dala od Matteo! Mam nadzieję, że Balsano szybko się opamięta i zignoruje słowa blondynki. Uhh... Alvarez to samo. Klei się do Luny, co mnie niesamowicie irytuje. A Valente powinna być szczera w stosunku do niego. Nie chce go zranić, ale zatajając przed nim prawdę, również go rani.
    Na sam koniec zostawiłam sobie Gastinkę. Oj, Gaston jest taki kochany! To urocze, że zaoferował jej towarzyszenie przy spotkaniu z tatą. Nie spodziewałam się, ze chodzi o coś takiego. Mam nadzieję, że faktycznie jest tak, jak mówi Perida i ojciec Niny ma dobre zamiary. Ale wszystkiego dowiemy się niedługo! Buziaki, pisz dalej i w następnym rozdziale proszę o Lutteo! ♥
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! <3
    Dobrze że Nina się wygadała Gastonowi. Ale takiej przeszłości Niny ojca się nie spodziewałam. Gaston ma rację każdy popełnia błąd i zasługuję na drugą szansę.
    Ale się miło zachował że zaproponował że pójdzie z nią. To było dżentelmeńskie.
    Zależy im na sobie nawzajem! <3
    Nie mogę się doczekać tego co wymyśliłaś w związku z Gastiną!
    Ambar, Ambar, Ambar no nie mogę tego twojego gadania! Manipulantka!
    Matteo pogadaj z Luną walcz o nią przecież jeat ważna dla ciebie!
    Simon podrywa Lunę ale jej nie zdobędzie....mam nadzieję. Z resztą Luna traktuje go jak przyjaciela. Sama przyznała że przy Simonie nie czuje tego ciepła co przy Matteo! Ahhh koch Lutteo! <3
    Nie mogę doczekać się kolejnych! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiedziałam, że masz jeszcze jednego bloga. Czemu mnie nie poinformowałaś ty zła kobieto, hmm?? Żartuje, jesteś dobra. Ale i tak mam focha. W sumie to już mi przeszło. Póki co nie wstawiam tu swojej opinii o tym rozdziale, bo jej nie mam. Dopiero tu weszłam. Ale oczywiście muszę cię poinformować, że odkryłam nowy blog i zabieram się do czytania. Kiedy nadrobię całe 9 rozdziałów, napewno wrócę z komentarzem właściwym :D

    Tymczasem nie tracę więcej czasu i póki mam wolną chwilkę zabieram się do czytania.

    Całuję, Marlene ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuu, Ambar jaka szmatix. Nienawidzę jej, ugh.. Moje biedne Lutteo :( Mam nadzieję na nich w następnym rozdziale <\3
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  7. NIE KONCZ JESZCZE TO JEST PIEKNE!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozpływam się.....
    Piękny <3
    Mam nadzieję że będzie dużo dużo rozdziałów!
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny!♡!♡!

    Ambar, Simon... Simon i Ambar... co ja z wami mam.. Jedno naumyślnie rozdziela Lutteo, a drugie raczej przez głupotę i nieodwzajemnioną miłość. Oboje psujecie relacje Luny i Matteo :( !! Idealnie do siebie pasujecie..:)
    Gastina♡ Ta scenka była taka słodka, wzruszająca a zarazem trochę smutna. To wyznanie Niny... Dobrze, że zaufała Gastonowi. To napewno dobrze jej zrobi na sercu. Gaston taki kochany♡ nie dość, że pocieszył Ninę, zatroszczył się o nią to jeszcze zaproponował pomoc. Na pierwszy rzut oka widać, że ją kocha..
    Ambar jak zawsze jest w "odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie".. Dobrze, że Matteo nie dał jej się do końca omamić. Brawo Ty!!
    Simon!! udusze cię. Doskonałe zdajesz sobie sprawę z tego co czuję Luna(ale to wypierasz), i że nie powie ci tego żeby ciebie nie zranić. Skoro ja kochasz to zrób wszystko żeby była szczęśliwa, a to jest możliwe tylko z Matteo!!

    Świetny rozdział!!
    Czekam na next...🌟
    Mam nadzieję, że w następnym pojawi się Lutteo♡...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ah ta Ambar. Po prostu brak słów.
    Noi Simon i Luna.
    Kurcze, szkoda, że Luna nie zauważyła Mattea.
    Może wtedy by mu wszystko wyjaśniła i plan Ambar by nie wypalił.
    No cóż, lecę do dziesiątki.

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje do pracy ;)