poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Capitulo 2


       
       DRYYYYN DRYYYN - to był zdecydowanie ulubiony dzownek wszystkich uczniów Blake South Collage. Był on dłuższy, niż te w środku dnia, a oznaczał tylko jedno - koniec lekcji. Podwórko przed wejściem do szkoły było, jak codzień o tej porze, niezwykle zatłoczone, każdy przedzierał się, byle jak najszybciej opuścić teren szkoły. Blondynka miała już w tym sporą wprawę, w końcu od 3 lat uczęszczała do tej jakże prestiżowej uczelni. Szybko skierowała się w stronę bocznego wyjścia prowadzącego prosto do parku nieopodal budynku. O istnieniu innej drogi wiedziało zaledwie kilka osób, a żadna znich nie była skłonna dzielić się tą jakże przydatną ( w takich chwilach jak ta ) informacją.


       Dotarła na miejsce, tam jak zwykle czekały na nią jej wierne koleżanki. Codziennie widywały się w tym samym miejscu by móc nagrywać kolejne partie materiału zamieszczane później na ich blogu. Jednak tym razem cel spotkania był inny. Dziewczyna nie potrafiła dłużej nad sobą zapanować, nadeszła podszeba natychmiastowego działania.
- Ciszę się, że jesteście punktualne - odezwała się Ambar lekko zdyszanym głosem, śpieszyła się bardziej niż zazwyczaj, by tu dotrzeć.
Dziewczyny tylko się uśmiechnęły i pokiwały głowami w jednakowym tempie, a w ich oczach widać było zadowolenie. Rudowłosa sięgnęła po swój tablet, by tak jak zawsze zacząć nagrywać, jednak Delfi dyskretnie cofnęła jej rękę, znała dobrze swoją przyjaciółkę i już po jej minie wiedziała, że to nie będzie takie sobie zwykłe spotkanie. Lepiej było nie denerwować już i tak poirytowanej blondynki, dlatego ostożnie zapytała:
- Ambar, czy coś się stało?
- Oh dziewczyny wy to mnie jednak znacie! - odparła sztucznie Ambar, po czym kontynuowała - Widziałam dzisiaj w szkole zapłakaną Lunitę, nie mam pojęcia co było tego powodem, ale musimy się koniecznie dowiedzieć, ta informacja może nam się przydać... - nie dokończyła
- Ajj, ale jak chcesz to zrobić? Ona napewno nic ci nie powie - przerwała jej Jasmin, co wywołało natychamistowy grymas na twarzy Smith. Nie lubiała gdy ktoś jej przerywał, szczególnie w tak ważnych chwilach jak ta.
- Daj mi dokończyć - odparła złośliwie - Ale najgorsze co mogłam dzisiaj zobaczyć, to Matteo pocieszającego tę wstrętną smarkulę! - skończyła. W jej głosie dało się odczuć smutek, jednak to gniew był tu dominującą emocją. Ambar nie mogła pogodzić się z decyzją swojego byłego chłopaka, nie potrafiła zrozumieć jak mogł ją zostawić, by teraz uganiać się za kimś takim jak Luna. Kimś, kto tak odbiegał od jej wyobrażenia ideału, za dziewczyną, która w jej oczach nie była warta niczyjej uwagi. Te myśli nie dawały jej spokoju, pragnęła za wszelką cenę pozbyć się intruza ze swojego życia, a co za tym idzie odzyskać Matteo.
Kochała go, na swój sposób, ale jednak kochała, dlatego byłą w stanie zrobić wszystko, by znowu mieć go przy sobie.
- Jaki jest plan kochana? - odezwała Delfina.
- Taki jak zawsze - odparła Ambar, a na jej twarzy zagościł złowrogi uśmiech - pozbyć się Luny, raz na zawsze - dokończyła. Miała już wszystko dokładnie opracowane co do szczegółu, a jej słwoniku nie istniało słowo "niepowodzenie".
~*~
      Po skończonych lekcjach dziewczyny udały się jak co dzień w stronę Jam&Roller, jednak tym razem nieco dłuższą drogą, by móc swobodnie porozmawiać. Pogoda im dopisywała, wiał lekki wiatr, ale promienie słońca padające na mundurki, dodawały ciepła. Obydwie wolały zostawić w spokoju nieprzyjemny temat, jakim była szkoła i zająć się ciekawszymi sprawami, w końcu był już piątek, a co za tym idzie dwa dni wolnego. Dziewczyny spacerowały równomiernym tempem, a ich kroki nakładały się na siebie. Żywo gawęłdziły, dopóki nie padło imię Gaston.
- Ej a tak właściwie co jest między tobą i Gastonem? - zapytała Luna, nie zdając sobie sprawy po jak kruchym stąpa lodzie. Twarz jej koleżanki od razu przybrała grobowe oblicze, zaczęła nerwowo bawić branzoletką, a jej oddech stał się nierównomierny, lekko przyśpieszony.
- Nic, a co ma być? - odparła udając obojętność, bezskutecznie, ponieważ Luna doskonale znała swoją przyjaciółkę i wiedziała, że coś jest na rzeczy.
- Takie ściemy możesz wmawiać innym, ale nie mnie. Przyjaźnimy się Nina, wiesz, że możesz mi ufać, a teraz bez kręcenia, podoba ci się Gaston? - Zapytała prosto z mostu Valente. Nina bała się prawdy, nie chciała tego przyznawać nawet przed samą sobą, a co dopiero przed kimś obcym. Ale nie, Luna nie była jej obca, przeciwnie, była to jej jedyna zaufana przyjaciółka, która pomagała jej już nie raz, dlatego zasługiwałą na prawdę. Dziewczyna wzieła głęboki oddech, spuściła wzrok na dół i wymamrotała cichce - Tak
- Aj Nina wiedziałam! - zawołała uszczęśliwiona Meksykanka.
- Ale proszę nie mów nikomu, to musi zostać tylko między nami - dodała po chwili Nina.
- Jasne, nie martw się, ode mnie napewno nikt się nie dowie - odpowiedziała Luna, przytulając swoją koleżankę. Zdążyła już zapomnieć o szkole i matematyce, wróciła stara, dobra, zawsze uśmiechnięta Luna.
- Skoro mówimy już o chłopakach, to teraz twoja kolej - zaczęła Nina - przyznaj się, lecisz na Matteo!
-Ciiiś nie tak głośno, jeszcze nas ktoś usłyszy - zauważyła Luna po czym dodała - Może...
- Nie może, tylko napewno! Widziałam dzisiaj, co robiliście w kącie, wyglądaliście uroczo - odpowiedziała przyciszonym głosem Nina, rysując w powietrzu serduszko.
- Oj Nina, nie wiesz jak on na mnie działa. Dzisiaj, gdy mnie przytulił , zapomniałam o całym  świecie, nie wiem co się ze mną dzieje, ale... - mówiła Luna, ale koleżanka szybko jej przerwała krzycząc:
- Zakochałaś się! - Za te słowa Nina oberwała w ramię, ale zaraz obie wybuchnęły głośnym śmiechem.
- Luna, obiecaj, że to wszystko dzisiaj zostanie między nami... - zaczęła wyraźnie zmartwiona Nina, jednak meksykanka nie dała jej dokończyć, pośliniła mały palec, po czym skierowała go w stronę Niny. To był element ich bietnicy. Simonetti uczyniła to samo, a następnie przysięgły sobie dochowania sekretów.
- Zrobiło się już późno, chodźmy szybko do Rollera, żebyśmy zdążyły jeszcze troche pojeździć - zauważyła Nina, patrząc na zegarek. Przyśpieszyły kroku i nie przerywając rozmowy, ruszyły w kierunku wrotkowiska.
~*~
        Gdy dotarły na miejsce, wszyscy już tam byli, a tor do jazdy był pełny nowych nieznanych im twarzy. Wszystko miało swoje uzasadnienie - rozpoczynał się nowy sezon wrotkarski, a co za tym idzie, słynny międzynarodowy konkurs. Obie dziewczyny bardzo chciały wziąć w nim udział, jednak konkurs skadał się z kilkunastu etapów, w tym również eliminacji przeprowadzanych w J&R.
- Hej Nina, może weźmiemy udział - rzuciła ożywiona Luna, widząc baner reklamujący wydarzenie. Była wieczną optymistką, nie bała się nowych wyzwań, wręcz przeciwnie, nieustannie ją do nich ciągnęło. Z kolei Nina była jej całkowitym przeciwieństwem, uważała bowiem, że tylko to co znane, jest bezpiecznie, dlatego z niechęcią odparła:
- Może...nie wiem czy to dorby pomysł... - urwała, szukając dobrego argumentu na wykręcenie się z kolejnego, szalonego pomysłu przyjaciółki. Nerwowo lustrowała plakat z reklamą, aż znalazła to, czego jej było trzeba - to konkurs tylko dla par - dodała ze spokojem w głosie.
- Jeszcze lepiej, będziemy mogły wspólnie wziąć udział - oznajmiła Meksykanka, jednak jej entuzjazm szybko opadł, gdyż doczytała końcówkę zdania reklamującego - "Tylko dla par damsko-męskich".
- Cóż, może innym razem... - dodała zawiedziona.
Dziewczyny udały się do kawiarni, wolały poczekać na drugą turę jazdy, a nic tak nie umila czekania, jak ulubiony napój, koniecznie czekoladowy. Usiadły przy jedynym wolnym stoliku, co prawda dla większej ilości osób, ale na ten moment wszystkie dwuosobowe były już pozajmowane. Luna poszła złożyć zamówienie, a Nina miała chwilę dla siebie, by dodać nowy wpis na swoim blogu. Już zabierała się za pisanie, gdy nagle pojawił się przy niej Gaston. Wyrósł jakby z pod ziemii, dziewczyna nie zarejestrowała momentu, gdy do niej podchodził, zatem oszołomiona nie zdążyła schować twarzy, tak jak to zwykle czyniła w jego obecności. Od chłopaka emitowała pozytywna energia, był w wyjątkowo dobrym humorze, dlatego wesoło zaczął rozmowę:
- Hej FelicityForNow, przyszłaś sama?
- Ciśśś nie mów tak na mnie - zbeształa go Nina, roglądając się dookoła, czy aby napewno nikt ich nie słyszy.
- Czekałaś na mnie? - zapytał Gaston, ponawiając próbę rozmowy. Wiedział, że Nina jest nieśmiała, jednak coś pociągało go w niej. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że pod tą szarą myszką, uznawaną przez wszystkich za kujonkę, kryje się fajna i warta uwagi dziewczyna. Nie mylił się, w głębi serca Nina pragnęła wykrzyczeć co do niego czuje, jednak powiedziała tylko:
- Nie, jestem tu z Luną, poszła zamówić nam picie, pewnie zaraz wróci - rozejrzała się w poszukiwaniu Luny, modliła się, by dziewczyna jak najszybciej wróciła. Nie potrafiła sama rozmawiać z Gastonem, mimo to cieszyła się, że spośród wszystkich siedzących tu dziewczyn, podszedł akurat do niej.
- Wszystko w porządku? - powiedział Gaston, widząc dziwne zachowanie dziewczyny.
- Tak, tak, ja tylko.. - urwała. Na całe szczęście zjawiła się Luna z dwoma koktajlami.
- O cześć Gaston! - zawołała Valente, jeszcze zanim dążyła dojść do ich stolika. Dziewczyny wymieniły się między sobą uśmiechami, co nie uszło uwadze Peridii, który w końcu zebrał się na poruszenie tematu konkursu.
- Startujecie w zawodach? - zapytał, wskazując na ogłoszenie wiszące nad torem. Po cichu pragnął wystąpić, oczywiście w towarzystwie Simonetti, która z dnia na dzień coraz lepiej radziła sobie z kółkami na nogach.
- Chciałyśmy, ale to konkurs dla par, a my nie mamy partnerów - odparła Luna w imieniu obu dziewczyn. Nina wolała pozostać cicho i zając się swoim tabletem.
- Mam ten sam problem, co wy - zaczął Gaston - Chciałbym wziąć udział, ale nie z byle kim - dodał spoglądając Ninę, a ta nieświadomie odwzajemniła spojrzenie. Meksykanka uśmiechnęła się pod nosem i powiedziała:
- Ah, chyba zostawiłam komórę przy kasie, idę po nią - ostatnie słowa wypowiedziała już w biegu i chociaż telefon bezpiecznie spoczywał w jej tylnej kieszeni, udała się w stronę kasy. Chciała zostawić tę dwójkę samą, wiedziała, że później ostro jej się za to oberwie od Niny, ale wszystko to robiła z myślą o koleżance.
Nina zdążyła tylko puścić przyjaciółce złowrogie spojrzenie, miało ono być jedynie przedsmakiem tego, co ją czeka w drodze do domu. Obydwoje byli zestresowani, Simonetti samą obecnością Gastona, zaś on nerwowo układał w głowie pytanie, które chciał zadać dziewczynie.
- Skoro obydwoje nie mamy partnerów... - zaczął mówić, poczuł jak oblewa go fala narastającego ciepła, jednak nie zważając na to, kontynuował - może moglibyśmy..... - przerwał. Spojrzał na Ninę, w celu odgadnięcia jej reakcji, co nie było trudne, gdyż dziewczyna momentalnie zrobiła się cała czerwona.
- Wystąpimy razem? - zapytał chłopak, błagalnie patrząc na Simonetti, która w jednej chwili zrobiła się blada jak ściana i całkowicie zaniemówiła.


 Mamy 2 rozdział! 
Chcieliście Gastinę - oto i ona ;) 
Ja sama średnio jestem zadowolona z tego rozdziału i długo zastanawiałam się nad publikacją, ale stwierdziłam, że jak to mówią, raz się żyje.
Nie ma Lutteo, ale w następnym rozdziale będzie ich dużo;)
Nie przedłużam i zapraszam do czytania!

6 komentarzy:

  1. Jest gastina !!!!!!! Czyli bardzo dobry rozdział kochanie
    wybaczam ci za brak lutteo bo w następnym będzie !!!!!!1
    tak jak ta sytuacja gastinki !!!!!!!!!! a tylko niech ucieknie..
    Nie rób mi tego prosze cie !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej... Jest Gastina <3
    A niech tylko Nina się nie zgodzi to cie normalnie udusze!!!
    Kiedy następny?
    Już nie mogę sie doczekać :*
    Buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. GASTINA YAAY! Jacy oni są słodcy! Dobrze, że Luna wzięła sprawy w swoje ręce i zostawiła ich samych. Świetny rozdział, wybaczam brak Lutteo, bo nadrobiłaś genialną sceną z Niną i Gastonem. Nie mogę doczekać się następnego postu. Weny i buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Jest Gastina💚<3 !! Nie ma Lutteo...mówi się trudno, następnym razem. Oby Nina się zgodziła, bo jak nie to ją... nie wiem co jej zrobię. Super zrobiłaś postanawiając napisać, że Nina umie jeździć na wrotkach, teraz tylko wystarczy, żeby powiedziala : Tak, wystartuje z tobą w konkursie. Wyczekuję kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity rozdział. Nie mam pojęcia co Ci pisać, nie ma się do czego przyczepić, wszystko jest dopracowane. Więc nie przedłużając lecę dalej.
    Pozdrawiam, Natalia ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Gastina już w drugim rozdziale?
    oMG! Cóż za emocje!
    Lecę czytać dalej!
    Mam nadzieję, że Ninka się zgodzi!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje do pracy ;)