W jednej chwili twarz
Niny zmieniła kolor z czerwonego buraka, na śnieżno biały marmur,
poczuła kłucie w żołądku, i tzw. "watę" w nogach. Zrobiło jej się słabo,
obraz stawał się coraz bardziej zamazany. Dziewczyna nerwowo potarła
oczy, zdejmując przy tym okulary. Wzieła głęboki oddech, próbując się
uspokić, na marne, w dalszym ciągu pozostawała półprzytomna. Z
chwilowego zamroczenia wyrwał ją Gaston, który wyraźnie zaniepokoił się
stanem dziewczyny. Delikatnie położył jej rękę na ramieniu i spokojnie
zapytał:
- Tak... ja tylko.. trochę gorzej się poczułam.
- Napewno wszystko już
okej? - dopytywał zatroskany Peridia, domyślał co było powodem nagłego
złego samopoczucia koleżanki, jednak nie mógł pozwolić, by jego
wcześniejsze pytanie pozostało bez odpowiedzi - To chciałabyś ze mną
pojechać? - z nadzieją ponowił swą prośbę.
- T..tak, jeśli
chcesz... - odpowiedziała Nina. Nie potrafiła mu odmówić, zwłaszcza, że
jego dłoń wciąż spoczywała na jej barkach.
- Naprawdę? - zapytał z
niedowieżaniem chłopak - to świetnie! - dodał po chwili. Nina tylko
lekko się uśmiechnęła, dopiero teraz dotarło do niej, na co właściwie
się zgodziła. Wspólne próby, ćwiczenia, rozmowa z Gastonem - to wszystko
ją przerażało, jednak nie dała tego po sobie poznać.
- Pójdę nas zapisać -
oznajmił radośnie Peridia, po czym rozejrzał się, szukając wśród tłumu
Niko, który przyjmował zapisy na konkurs. Gdy już odnalazł go wzrokiem,
udał się w jego kierunku, a Nina została w końcu sama. Była przerażona, a
jednocześnie szczęśliwa, że będzie miała okazję lepiej poznać chłopaka,
w którym od dawna skrycie się podkochiwała.
~*~
Powoli zaczynało się
ściemniać, z minuty na minutę temperatura powietrza malała, a gorące
promienie słoneczne zostały zastąpione blaskiem księżyca. Luna samotnie
wracała do domu. Planowo miała zabrać się z Ambar, jednak ta nie po raz
pierwszy wystawiła ją i nie informując szofera o drugiej pasażerce, po
prostu odjechała. Samotny, nocny spacer przez park - to czekało
dzisiejszego wieczoru Lunę. Szła zamyślona, w jej głowie kłębiło się
tysiące myśli, każda inna, lecz każda miała coś z nim wspólnego.
Dziewczyna wędrowała samotnie wśród rozmaitych alejek parku, większość
osób z pewnością by tu zabłądziła, jednak nie ona. Znała to miejsce jak
własną kieszeń, codziennie spędzała tu czas po szkole w towarzystwie
Niny i innych znajomych.
Przy wyjściu z parku odetchnęła z ulgą, gorszą
połowę drogi miała już za sobą. Na jej twarzy zagościł uśmiech,
wyobraziła sobie Aleję Choinek i te wszystkie kolorowe budki wzdłuż
niej. W ubiegłe wakacje spędzała tam każdą wolną chwilę, oczywiście wraz
ze swoim najlepszym przyjacielem - Simonem. Dziewczynie bardzo
brakowało chłopaka, nikt nie był w stanie go zastąpić, łączyła ich
wyjątkowa więź, taki przyjaciel jak on trafiał się tylko raz. Z
głębokich przemyśleń wyrwał ją odgłos kroków dopiegający z tyłu. Ktoś za
nią szedł. Luna szybko się odwróciła, jednak było zbyt ciemno, by
dziewczyna mogła ujrzeć coś więcej niż męską sylwetkę. Przyśpieszyła
kroku, mimo to słyszała coraz wyraźniej tupot cudzych stóp. Miała
wrażenie, że jej serce zaraz eksploduje od szybkości z jaką pracowało.
- Zaczekaj! - usłyszała
znajomy głos. Doskonale znała właściciela, w końcu to o nim dzisiaj
rozmawiały z Niną całe popołudnie. Odwróciła się, a jej oczom ukazał się
widok zdyszanego Matteo, próbującego ją dogonić. Dopiero teraz zdała
sobie sprawę, jak szybko szła, a właściwie biegła. Zatrzymała się i
zaczekała, by chłopak mogł spokojnie dojść.
- Co tu robisz sama tak późno w nocy? - zapytał z troską w głosie Matteo.
- Wracam do domu, miałam
zabrać się z Ambar, ale znowu mnie wystawiła - odparła w odpowiedzi
Luna - Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś! - zawołała, tym samym
uderzając go w bark. Chłopak tylko się uśmiechnął i powiedział:
- Skoro już tu jestem, to odprowadzę cię do domu.
- Dziękuję, ale nie
trzeba, to już niedaleko - odpowiedziała Luna, jednak chłopak uparł się,
by samodzielnie odstawić ją do domu. Przez pewien czas wędrowali w
milczeniu, zadowalając się własnym towarzystwem. Chwilę ciszy przerwał
Matteo, mówiąc:
- Przemyślałaś moją propozycję?
- Jaką? - dopytywała się
zdezorientowana Luna. Nie potrafiła logicznie myśleć w obecności
chłopaka, zbyt intensywnie na nią wpływał.
- Zaoferowałem ci
dzisiaj pomoc w nauce, nie pamiętasz? - odpowiedział Matteo. Meksykanka
natychmiast posmutniała, spuszczając głowę na dół. Nie odezwała się,
jednak dla chłopaka, była to wystarczająca odpowiedź - Daj znać, jak
zmienisz zdanie - dodał po chwili, jednocześnie łapiąc Lunę za podbrudek
i ustawiając głowę tak, by patrzyła mu prosto w oczy. Ich spojrzenia
spotkały się. Stali tak dłuższą chwilę wpatrując się w siebie, z
osłupienia wyrwał ich nagły podmuch wiatru. W tym momencie Luna poczuła
gęsią skórkę na swoim ciele. Było jej zimno, jednak starała się to
ukryć, bezskutecznie, Balsano od razu usłyszał zgrzytanie jej zębów, po
czym otulił ją swoją marynarką.
- D..dziękuję - wyszeptała Luna, spoglądając na chłopaka.
Dotarłszy na miejsce
zatrzymali się i po raz kolejny zetknęli wzrokiem. Czas jakby stanął w
miejscu, liczyli się tylko oni i ta jakże romantyczna chwila. Ich dłonie
splotły się, tworząc idealnie dopasowany uścisk. W jednej chwili Luna
poczuła jak odpływa, wrażenie to zostało spotęgowane, gdy Matteo
ostrożnie się przysunął. Dzieliły ich centymetry, odległość między nimi
była na tyle mała, że jedno czuło na sobie oddech drugiego.
Prawdopodobnie doszłoby do pocałunku, gdyby nie nagły hałas
otwierających się drzwi wejściowych, w których ukazał się ojciec
dziewczyny. Obydwoje natychmiast od siebie odskoczyli, a ojciec tylko
się uśmiechnął i powiedział:
- Dobrze, że jesteś
Luna, martwiliśmy się z mamą - na te słowa dziewczyna spojrzała na
zegarek. Dopiero teraz zorientowała się, jak długo zajęło jej pokonanie
niewielkiego odcinka drogi między J&R, a jej domem. Normalnie doszła
by tu w 15 minut, jednak dzisiaj przedłużyło się to do niemal godziny.
- Dziękuję, że ją podprowadziłeś - dodał Miguel, kierując swoje słowa w stronę Włocha.
- Żaden problem - odparł Matteo, po czym pomachawszy Lunie na pożegnanie, oddalił się.
Dziewczyna weszła do
domu uśmiechnięta od ucha do ucha, żałowała, że ojciec im przerwał,
jednak po części była mu za to wdzięczna, gdyż obawiała się jak dalej
potoczyłaby się ich "rozmowa". Warto dodać, że Luna jeszcze nigdy się
nie całowała, a te wszystkie towarzyszące jej emocje były dla niej
nowością. Zmęczona dzisiejszym dniem udała się do swojego pokoju. Będąc
już na górze, zorientowała się, że wciąż ma na sobie kurtkę Matteo.
Uśmiechnęła się sama do siebie i starannie złożyła własność chłopaka.
Przed snem jeszcze raz sięgnęła po marynarkę Balsano i po raz kolejny
zatopiła się w intensywnym zapachu jego perfum. Nie minęło wiele czasu,
gdy zasnęła wtulona w przesiąkniętą nim kurtkę...
~*~
Rozpoczynał się nowy
dzień. Słońce już wstało, a wraz z nim cały świat budził się do życia.
Ptaki zaczynały wesoło ćwierkać, psy wzajemnie się oszczekiwać, a drzewa
szumiały w jednakowym rytmie od przypływu porannego, dość chłodnego
wiatru. To wszystko przyczyniło się do wczesnej pobudki Luny, która
wyjątkowo wstała przed czasem, mimo, że wczoraj późno zasnęła. Była
sobota, a więc dzisiaj nie musiała martwić się o szkołę i lekcje, jednak
Valene nie marnowała wolnego czasu. Każdą wolną sobotę spędzała w
Jam&Roller, jako asystenka na torze. W jej kompetencjach leżała
pomoc początkującym, dbanie o dobry stan wrotek oraz ogólne nadzorowanie
porządku i miłej atmosfery na wrotkowisku. Dziewczyna bardzo lubiła
swoją pracę, w końcu cały czas mogła jeździć, w dodatku rzadko sama,
gdyż Nina wiernie dotrzymywała jej towarzystwa, jednocześnie szkoląc się
w jeździe. Jedynym minusem sobotniej pracy, była godzina - jej zmiana
zaczynała się już od 9, więc nie miała okazji by się porządnie wyspać.
- Wstawaj Luna! - z dołu
dobiegał krzyk mamy, zawsze poganiała swoją roztargnioną córkę.
Przeważnie jedno nawołanie nie wystarczało, by obudzić dziewczynę,
jednak tym razem Luna od razu zeszła gotowa na śniadanie.
- O wcześniej dzisiaj wstałaś - zauważyła zdziwiona mama, patrząc na gotową i ubraną córkę.
- Tak, nie mogłam jakoś spać - odparła Luna, zabierając się za jedzenie przygotowanego posiłku.
- Muszę już iść -
dodała, biorąc ostatni kęs kanapki, już zaczynała wiązać wrotki, gdy
przypomniała sobie o bluzie Matteo. Szybko wróciła się do pokoju i
spakowała kurtkę, by jak najszybciej móc ją oddać. Wiedziała, że chłopak
często bywa w J&R, a dzisiaj jest sobota, więc napewno zaszczyci ją
swoją obecnością.
~*~
Z rana zawsze był mały
ruch, każdy odsypiał męczący tydzień w szkole, każdy, ale nie Luna. Od
rana sumiennie pracowała, a gdy nadszedł czas na godzinną przerwę, od
razu udała się do kawiarni, zajęła swój ulubiony fotel, na którym
skuliła się, próbując choć na chwilę zasnąć, by zregenerować siły na
następne godziny pracy. Z Niną umówiona była dopiero popołudniu, zatem
tą godzinę miała tylko dla siebie. Zamknęła oczy i momentalnie
odpłynęła. W nocy męczyły ją koszmary, przewracała się z boku na bok
usiłując na nowo zasnąć i tak w kółko, dlatego dzisiaj była wyjątkowo
zmęczona.
- Hej, a kto to
przysypia w pracy? - ze snu wyrwał ją znajomy głos. Poczuła jak ktoś
delikatnie gładzi ją po włosach, niemrawo otworzyła oczy i rozejrzała
się dookoła. Jej wzrok zatrzymał się na chłopaku stojącym tuż nad nią i
uśmiechającym się od ucha do ucha.
- Co...Matteo co tu
robisz? - zapytała oszołomiona Luna, nie zdążyła jeszcze w pełni dojść
do siebie po nagłym obudzeniu, jednak widok chłopaka bardzo ją zdziwił,
gdyż zazwyczaj pojawiał się dopiero po południu.
- Przyszedłem pojeździć, ale tor jest wciąż zamknięty, a aystentka śpi w fotelu - odparł Matteo, śmiejąc się.
- Ajj która godzina?! -
zawołała wyraźnie ożywiona Valente. Od razu stanęła na równe nogi,
gotowa do pracy. Bała się, że przespała całą przerwę i to z jej winy tor
pozostawał zbyt długo zamknięty.
- Kwadrans po dwónastej -
odpowiedział Balsano, patrząc na zegarek. Na dźwięk tych słów energia
Luny natychmiast opadła. Okazało się, że spała całe 15 minut.
- Tak wcześnie? Ajj
królu pawiu, obudziłeś mnie przedwcześnie! - powiedziała, na nowo
siadając w fotelu. Niedługo spała, jednak już czuła ból karku, od
średnio wgodnej pozycji do snu i braku oparcia na głowę, która jej
mimowolnie spadała podczas snu.
- Przepraszam - zaśmiał
się Matteo, siadając obok dziewczyny. Tak zwany fotel, z przeznaczenia
był kanapą dla większej ilości osób, jednak Luna przeważnie sama się tam
rozkładała.
- Hej, nie śpij - dodał
Balsano, nie pozwalając Lunie zasnąć - Co się stało z tą pełną energii
kelnereczką? - wtrącił po chwili, widząc jak Luna przymyka oczy.
- Nie wyspała się -
odparła Luna, lekko przecierając oczy, tak by nie rozmazać sobie
makijażu - Mam jeszcze pół godziny i zamierzam przez ten czas odpocząć -
dodała.
- A ja myślałem, że w końcu porozmawiamy - odpowiedział wyraźnie zawiedziony Matteo.
- Daj mi pół godziny, a później możemy gadać ile tylko będziesz chciał - powiedziała Meksykanka, na co chłopak szybko wtrącił:
- Trzymam cię za słowo -
wypowiadając te słowa wygodnie rozsiadł się w fotelu, czekając aż Niko
przyniesie mu ulubiony koktajl. Z kolei Luna zamknęła oczy i powoli
zasypiała. Półprzytomna zdała sobie sprawę, że jej głowa znowu
bezwiednie opada, jednak w tym samym czasie poczuła jak czyjeś ramię
delikatnie ją otula i lekko przesuwa w bok. W pełni poddała się owej
sile i po chwili leżała oparta o bark Matteo. Od chłopaka emitowało
znajome jej ciepło, podkuliła nogi i momentalnie zasnęła.
Obiecałam dużo Lutteo i myślę, że słowa dotrzymałam, ale i fani Gastiny mają coś dla siebie.Ja sama jestem zadowolona z rozdziału, choć przyznam, że scenę w parku wyjątkowo trudno mi się pisało.Co z tego wyszło, oceńcie sami!
Wrócę: *
OdpowiedzUsuńRozdział cvudowny
UsuńCzuje sie w pełni usatysfunkcjonowana gastinką !
Lepszej sceny bym nie napisała hehh
Oni są przesłodcy ! Kocham ich
a lutteo to wogóle odpał !!!!!!!
praktycznie cały rozdział w nich i słodkich scenkach z ich udziałem
Nie wiem która lepsza hehh
ostatnia chyba ...
Świetny rozdział, poprostu genialny!!! Lutteo💚
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Naprawdę, nie mogę wyjść z podziwu! Wszystko czytało się bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Mamy Lutteo, mamy Gastinę, więc jestem dosłownie w niebie! Czekam niecierpliwie na cos nowego. Buziaki ♥
OdpowiedzUsuńno więc ja powiem tyle że kooocham to <3.. tylko martwi mnie jedna rzecz bo w spisie treści jest tylko 6 rozdziałów. Czy to będzie takie krótkie? chociaż czytałam opowiadania na 2 rozdziały.. a jak to skończysz to będziesz pisać nowe opowiadania? pozdrawiam i życzę dużoo inspiracji i weny do następnych rozdziałów. do następnego razu! :D
OdpowiedzUsuńBedzie o wiele wiecej rozdziałów, a spis treści bedzie na bierząco aktualizowany😋
UsuńZepsułaś taką romantyczną scene.
OdpowiedzUsuńTata nie mógł przyjść 5 minut później?
Lutteo forever <3
Jestem ciekawa co będzie dalej :*
Pisz szybko :*
Nie mogę się doczekać :*
Niesamowicie opisujesz uczucia jejku, powinnam się od Ciebie uczyć. Tyle Lutteo i to jak są blisko awhh, kocham kocham kocham, więcej nie mam do powiedzenia. Cudoo ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Natalia ♥
Oj Luna, Luna :D
OdpowiedzUsuńJak można spać w pracy.
Matteo jak zwykle kochany!
Rozdział cudowny!