piątek, 19 sierpnia 2016

Capitulo 3



      W jednej chwili twarz Niny zmieniła kolor z czerwonego buraka, na śnieżno biały marmur, poczuła kłucie w żołądku, i tzw. "watę" w nogach. Zrobiło jej się słabo, obraz stawał się coraz bardziej zamazany. Dziewczyna nerwowo potarła oczy, zdejmując przy tym okulary. Wzieła głęboki oddech, próbując się uspokić, na marne, w dalszym ciągu pozostawała półprzytomna. Z chwilowego zamroczenia wyrwał ją Gaston, który wyraźnie zaniepokoił się stanem dziewczyny. Delikatnie położył jej rękę na ramieniu i spokojnie zapytał:

 - Hej Nina w porządku? - te słowa zadziałały jak natychmiastowe antidotum. Simonetti otrząsnęła się, odzyskała czucie w nogach, a także w pełni wyraźny obraz przed oczyma. Przez chwilę oszołomiona patrzyła na chłopaka, jednak po chwili odparła:
- Tak... ja tylko.. trochę gorzej się poczułam.
- Napewno wszystko już okej? - dopytywał zatroskany Peridia, domyślał co było powodem nagłego złego samopoczucia koleżanki, jednak nie mógł pozwolić, by jego wcześniejsze pytanie pozostało bez odpowiedzi - To chciałabyś ze mną pojechać? - z nadzieją ponowił swą prośbę.
- T..tak, jeśli chcesz... - odpowiedziała Nina. Nie potrafiła mu odmówić, zwłaszcza, że jego dłoń wciąż spoczywała na jej barkach.
- Naprawdę? - zapytał z niedowieżaniem chłopak - to świetnie! - dodał po chwili. Nina tylko lekko się uśmiechnęła, dopiero teraz dotarło do niej, na co właściwie się zgodziła. Wspólne próby, ćwiczenia, rozmowa z Gastonem - to wszystko ją przerażało, jednak nie dała tego po sobie poznać.
- Pójdę nas zapisać - oznajmił radośnie Peridia, po czym rozejrzał się, szukając wśród tłumu Niko, który przyjmował zapisy na konkurs. Gdy już odnalazł go wzrokiem, udał się w jego kierunku, a Nina została w końcu sama. Była przerażona, a jednocześnie szczęśliwa, że będzie miała okazję lepiej poznać chłopaka, w którym od dawna skrycie się podkochiwała.
~*~
      Powoli zaczynało się ściemniać, z minuty na minutę temperatura powietrza malała, a gorące promienie słoneczne zostały zastąpione blaskiem księżyca. Luna samotnie wracała do domu. Planowo miała zabrać się z Ambar, jednak ta nie po raz pierwszy wystawiła ją i nie informując szofera o drugiej pasażerce, po prostu odjechała. Samotny, nocny spacer przez park - to czekało dzisiejszego wieczoru Lunę. Szła zamyślona, w jej głowie kłębiło się tysiące myśli, każda inna, lecz każda miała coś z nim wspólnego. Dziewczyna wędrowała samotnie wśród rozmaitych alejek parku, większość osób z pewnością by tu zabłądziła, jednak nie ona. Znała to miejsce jak własną kieszeń, codziennie spędzała tu czas po szkole w towarzystwie Niny i innych znajomych. 
      Przy wyjściu z parku odetchnęła z ulgą, gorszą połowę drogi miała już za sobą. Na jej twarzy zagościł uśmiech, wyobraziła sobie Aleję Choinek i te wszystkie kolorowe budki wzdłuż niej. W ubiegłe wakacje spędzała tam każdą wolną chwilę, oczywiście wraz ze swoim najlepszym przyjacielem - Simonem. Dziewczynie bardzo brakowało chłopaka, nikt nie był w stanie go  zastąpić, łączyła ich wyjątkowa więź, taki przyjaciel jak on trafiał się tylko raz. Z głębokich przemyśleń wyrwał ją odgłos kroków dopiegający z tyłu. Ktoś za nią szedł. Luna szybko się odwróciła, jednak było zbyt ciemno, by dziewczyna mogła ujrzeć coś więcej niż męską sylwetkę. Przyśpieszyła kroku, mimo to słyszała coraz wyraźniej tupot cudzych stóp. Miała wrażenie, że jej serce zaraz eksploduje od szybkości z jaką pracowało.
- Zaczekaj! - usłyszała znajomy głos. Doskonale znała właściciela, w końcu to o nim dzisiaj rozmawiały z Niną całe popołudnie. Odwróciła się, a jej oczom ukazał się widok zdyszanego Matteo, próbującego ją dogonić. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak szybko szła, a właściwie biegła. Zatrzymała się i zaczekała, by chłopak mogł spokojnie dojść.
- Co tu robisz sama tak późno w nocy? - zapytał z troską w głosie Matteo.
- Wracam do domu, miałam zabrać się z Ambar, ale znowu mnie wystawiła - odparła w odpowiedzi Luna - Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś! - zawołała, tym samym uderzając go w bark. Chłopak tylko się uśmiechnął i powiedział:
- Skoro już tu jestem, to odprowadzę cię do domu.
- Dziękuję, ale nie trzeba, to już niedaleko - odpowiedziała Luna, jednak chłopak uparł się, by samodzielnie odstawić ją do domu. Przez pewien czas wędrowali w milczeniu, zadowalając się własnym towarzystwem. Chwilę ciszy przerwał Matteo, mówiąc:
- Przemyślałaś moją propozycję?
- Jaką? - dopytywała się zdezorientowana Luna. Nie potrafiła logicznie myśleć w obecności chłopaka, zbyt intensywnie na nią wpływał.
- Zaoferowałem ci dzisiaj pomoc w nauce, nie pamiętasz? - odpowiedział Matteo. Meksykanka natychmiast posmutniała, spuszczając głowę na dół. Nie odezwała się, jednak dla chłopaka, była to wystarczająca odpowiedź - Daj znać, jak zmienisz zdanie - dodał po chwili, jednocześnie łapiąc Lunę za podbrudek i ustawiając głowę tak, by patrzyła mu prosto w oczy. Ich spojrzenia spotkały się. Stali tak dłuższą chwilę wpatrując się w siebie, z osłupienia wyrwał ich nagły podmuch wiatru. W tym momencie Luna poczuła gęsią skórkę na swoim ciele. Było jej zimno, jednak starała się to ukryć, bezskutecznie, Balsano od razu usłyszał zgrzytanie jej zębów, po czym otulił ją swoją marynarką.
- D..dziękuję - wyszeptała Luna, spoglądając na chłopaka.
     Dotarłszy na miejsce zatrzymali się i po raz kolejny zetknęli wzrokiem. Czas jakby stanął w miejscu, liczyli się tylko oni i ta jakże romantyczna chwila. Ich dłonie splotły się, tworząc idealnie dopasowany uścisk. W jednej chwili Luna poczuła jak odpływa, wrażenie to zostało spotęgowane, gdy Matteo ostrożnie się przysunął. Dzieliły ich centymetry, odległość między nimi była na tyle mała, że jedno czuło na sobie oddech drugiego. Prawdopodobnie doszłoby do pocałunku, gdyby nie nagły hałas otwierających się drzwi wejściowych, w których ukazał się ojciec dziewczyny. Obydwoje natychmiast od siebie odskoczyli, a ojciec tylko się uśmiechnął i powiedział:
- Dobrze, że jesteś Luna, martwiliśmy się z mamą - na te słowa dziewczyna spojrzała na zegarek. Dopiero teraz zorientowała się, jak długo zajęło jej pokonanie niewielkiego odcinka drogi między J&R, a jej domem. Normalnie doszła by tu w 15 minut, jednak dzisiaj przedłużyło się to do niemal godziny.
- Dziękuję, że ją podprowadziłeś - dodał Miguel, kierując swoje słowa w stronę Włocha.
- Żaden problem - odparł Matteo, po czym pomachawszy Lunie na pożegnanie, oddalił się.
       Dziewczyna weszła do domu uśmiechnięta od ucha do ucha, żałowała, że ojciec im przerwał, jednak po części była mu za to wdzięczna, gdyż obawiała się jak dalej potoczyłaby się ich "rozmowa". Warto dodać, że Luna jeszcze nigdy się nie całowała, a te wszystkie towarzyszące jej emocje były dla niej nowością. Zmęczona dzisiejszym dniem udała się do swojego pokoju. Będąc już na górze, zorientowała się, że wciąż ma na sobie kurtkę Matteo. Uśmiechnęła się sama do siebie i starannie złożyła własność chłopaka. Przed snem jeszcze raz sięgnęła po marynarkę Balsano i po raz kolejny zatopiła się w intensywnym zapachu jego perfum. Nie minęło wiele czasu, gdy zasnęła wtulona w przesiąkniętą nim kurtkę...
 ~*~
      Rozpoczynał się nowy dzień. Słońce już wstało, a wraz z nim cały świat budził się do życia. Ptaki zaczynały wesoło ćwierkać, psy wzajemnie się oszczekiwać, a drzewa szumiały w jednakowym rytmie od przypływu porannego, dość chłodnego wiatru. To wszystko przyczyniło się do wczesnej pobudki Luny, która wyjątkowo wstała przed czasem, mimo, że wczoraj późno zasnęła. Była sobota, a więc dzisiaj nie musiała martwić się o szkołę i lekcje, jednak Valene nie marnowała wolnego czasu. Każdą wolną sobotę spędzała w Jam&Roller, jako asystenka na torze. W jej kompetencjach leżała pomoc początkującym, dbanie o dobry stan wrotek oraz ogólne nadzorowanie porządku i miłej atmosfery na wrotkowisku. Dziewczyna bardzo lubiła swoją pracę, w końcu cały czas mogła jeździć, w dodatku rzadko sama, gdyż Nina wiernie dotrzymywała jej towarzystwa, jednocześnie szkoląc się w jeździe. Jedynym minusem sobotniej pracy, była godzina - jej zmiana zaczynała się już od 9, więc nie miała okazji by się porządnie wyspać.
- Wstawaj Luna! - z dołu dobiegał krzyk mamy, zawsze poganiała swoją roztargnioną córkę. Przeważnie jedno nawołanie nie wystarczało, by obudzić dziewczynę, jednak tym razem Luna od razu zeszła gotowa na śniadanie.
- O wcześniej dzisiaj wstałaś - zauważyła zdziwiona mama, patrząc na gotową i ubraną córkę.
- Tak, nie mogłam jakoś spać - odparła Luna, zabierając się za jedzenie przygotowanego posiłku.
- Muszę już iść - dodała, biorąc ostatni kęs kanapki, już zaczynała wiązać wrotki, gdy przypomniała sobie o bluzie Matteo. Szybko wróciła się do pokoju i spakowała kurtkę, by jak najszybciej móc ją oddać. Wiedziała, że chłopak często bywa w J&R, a dzisiaj jest sobota, więc napewno zaszczyci ją swoją obecnością.
~*~
      Z rana zawsze był mały ruch, każdy odsypiał męczący tydzień w szkole, każdy, ale nie Luna. Od rana sumiennie pracowała, a gdy nadszedł czas na godzinną przerwę, od razu udała się do kawiarni, zajęła swój ulubiony fotel, na którym skuliła się, próbując choć na chwilę zasnąć, by zregenerować siły na następne godziny pracy. Z Niną umówiona była dopiero popołudniu, zatem tą godzinę miała tylko dla siebie. Zamknęła oczy i momentalnie odpłynęła. W nocy męczyły ją koszmary, przewracała się z boku na bok usiłując na nowo zasnąć i tak w kółko, dlatego dzisiaj była wyjątkowo zmęczona.
- Hej, a kto to przysypia w pracy? - ze snu wyrwał ją znajomy głos. Poczuła jak ktoś delikatnie gładzi ją po włosach, niemrawo otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Jej wzrok zatrzymał się na chłopaku stojącym tuż nad nią i uśmiechającym się od ucha do ucha.
- Co...Matteo co tu robisz? - zapytała oszołomiona Luna, nie zdążyła jeszcze w pełni dojść do siebie po nagłym obudzeniu,  jednak widok chłopaka bardzo ją zdziwił, gdyż zazwyczaj pojawiał się dopiero po południu.
- Przyszedłem pojeździć, ale tor jest wciąż zamknięty, a aystentka śpi w fotelu - odparł Matteo, śmiejąc się.
- Ajj która godzina?! - zawołała wyraźnie ożywiona Valente. Od razu stanęła na równe nogi, gotowa do pracy. Bała się, że przespała całą przerwę i to z jej winy tor pozostawał zbyt długo zamknięty.
- Kwadrans po dwónastej - odpowiedział Balsano, patrząc na zegarek. Na dźwięk tych słów energia Luny natychmiast opadła. Okazało się, że spała całe 15 minut.
- Tak wcześnie? Ajj królu pawiu, obudziłeś mnie przedwcześnie! - powiedziała, na nowo siadając w fotelu. Niedługo spała, jednak już czuła ból karku, od średnio wgodnej pozycji do snu i braku oparcia na głowę, która jej mimowolnie spadała podczas snu.
- Przepraszam - zaśmiał się Matteo, siadając obok dziewczyny. Tak zwany fotel, z przeznaczenia był kanapą dla większej ilości osób, jednak Luna przeważnie sama się tam rozkładała.
- Hej, nie śpij - dodał Balsano, nie pozwalając Lunie zasnąć - Co się stało z tą pełną energii kelnereczką? - wtrącił po chwili, widząc jak Luna przymyka oczy.
- Nie wyspała się - odparła Luna, lekko przecierając oczy, tak by nie rozmazać sobie makijażu - Mam jeszcze pół godziny i zamierzam przez ten czas odpocząć - dodała.
- A ja myślałem, że w końcu porozmawiamy - odpowiedział wyraźnie zawiedziony Matteo.
- Daj mi pół godziny, a później możemy gadać ile tylko będziesz chciał - powiedziała Meksykanka, na co chłopak szybko wtrącił:
- Trzymam cię za słowo - wypowiadając te słowa wygodnie rozsiadł się w fotelu, czekając aż Niko przyniesie mu ulubiony koktajl. Z kolei Luna zamknęła oczy i powoli zasypiała. Półprzytomna zdała sobie sprawę, że jej głowa znowu bezwiednie opada, jednak w tym samym czasie poczuła jak czyjeś ramię delikatnie ją otula i lekko przesuwa w bok. W pełni poddała się owej sile i po chwili leżała oparta o bark Matteo. Od chłopaka emitowało znajome jej ciepło, podkuliła nogi i momentalnie zasnęła.


Obiecałam dużo Lutteo i myślę, że słowa dotrzymałam, ale i fani Gastiny mają coś dla siebie.Ja sama jestem zadowolona z rozdziału, choć przyznam, że scenę w parku wyjątkowo trudno mi się pisało.Co z tego wyszło, oceńcie sami!

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział cvudowny
      Czuje sie w pełni usatysfunkcjonowana gastinką !
      Lepszej sceny bym nie napisała hehh
      Oni są przesłodcy ! Kocham ich
      a lutteo to wogóle odpał !!!!!!!
      praktycznie cały rozdział w nich i słodkich scenkach z ich udziałem
      Nie wiem która lepsza hehh
      ostatnia chyba ...

      Usuń
  2. Świetny rozdział, poprostu genialny!!! Lutteo💚

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny. Naprawdę, nie mogę wyjść z podziwu! Wszystko czytało się bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Mamy Lutteo, mamy Gastinę, więc jestem dosłownie w niebie! Czekam niecierpliwie na cos nowego. Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. no więc ja powiem tyle że kooocham to <3.. tylko martwi mnie jedna rzecz bo w spisie treści jest tylko 6 rozdziałów. Czy to będzie takie krótkie? chociaż czytałam opowiadania na 2 rozdziały.. a jak to skończysz to będziesz pisać nowe opowiadania? pozdrawiam i życzę dużoo inspiracji i weny do następnych rozdziałów. do następnego razu! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedzie o wiele wiecej rozdziałów, a spis treści bedzie na bierząco aktualizowany😋

      Usuń
  5. Zepsułaś taką romantyczną scene.
    Tata nie mógł przyjść 5 minut później?
    Lutteo forever <3
    Jestem ciekawa co będzie dalej :*
    Pisz szybko :*
    Nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie opisujesz uczucia jejku, powinnam się od Ciebie uczyć. Tyle Lutteo i to jak są blisko awhh, kocham kocham kocham, więcej nie mam do powiedzenia. Cudoo ♥
    Pozdrawiam, Natalia ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Luna, Luna :D
    Jak można spać w pracy.
    Matteo jak zwykle kochany!
    Rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje do pracy ;)