To był
jeden z tych upalnych i słonecznych dni, miałam wolne od pracy więc
tradycyjnie po południu spotykałam się z Simonem w "naszym miejscu".
Owym miejscem był pomost nad morzem, na którym zawsze siadaliśmy razem i
machaliśmy nogami w powietrzu rozkoszując się morską bryzą. W takich
chwilach jak ta zapominałam o całym świecie, zatracałam się w swoim
myślach i marzeniach, czasami po prostu milczeliśmy, każde skupione na
własnych rozmyśleniach, a czasami śmialiśmy się aż do utraty tchu, o
tak, to wszystko było możliwe tylko w tym jednym szczególnym dla nas i
naszej przyjaźni miejscu.
- O nie Luna, przecież sama miałaś ochotę popływać - mówił
jednocześnie śmiejąc się ze mnie, wiedział doskonale, że nie umiem
pływać, ja również czułam się bezpiecznie, mój przyjaciel nigdy nie
zrobiłby mi czegoś takiego, a w chwilach takich jak ta jedynie się ze
mną droczył. Już wykonywał zamach, już byłam o włos od zmoczenia się,
gdy.....
~*~
Znalazłam się w zupełnie innym miejscu, to z pewnością była
ulica Choinek, w rzeczywistości miała ona inną nazwę, jednak z Simonem
zawsze nazywaliśmy ją "choinkową", chociaż nie rosła wzdłuż niej ani
jedna prawdziwa choinka. Jechałam na wrotkach z plecakiem pełnym
jedzenia, byłam w pracy i po raz kolejny usiłowałam udowodnić szefowej,
że jestem w stanie na czas dostarczyć wszystkie zamówienia. Śpieszyłam
się, więc jechałam bardzo szybko i nie zauwazyłam chłopaka, który co
prawda pojawił się na mojej drodze z nikąd, ale jednak, pojawił się.
Wpadłam na niego z impetem, a jedyne co zdążyłam powiedzieć to "Uważaj"
- Hej hej uważaj mała kelnereczko - powiedział chłopak trzymając mnie tak, bym nie straciła równowagi.
- D..dziękuję - otrząsnęłam się i już miałam jechać dalej, ale chłopak nie dał mi tak łatwo odjechać.
- Dokąd to się tak śpieszysz? - powiedział z lekką nutą złośliwości w głosie
- Jestem w pracy. - burknęłam mu szybko i nie zważając na jego dalsze nawoływania, pojechałam przed siebie.
~*~
- Nie chcę się żegnać - wymamrotałam, a moje oczy były już
całe zaszklone od nadmiaru łez, które nie sposób było dłużej
powstrzymywać.
- Nie żegnamy się na zawsze, jeszcze tu wrócisz, a jak nie to
ja napewno bedę cię często odwiedzał - odparł mój przyjaciel
przytulając mnie mocno. Bardzo chciałam mu wierzyć, ale w mojej głowie
kłębiło się tysiące myśli, a każda dotyczyła wyjazdu do Buenos Aires.
- Muszę już iść - powiedziałam wyrywając się z uścisku, po
czym spojrzałam Simonowi w oczy i mimowolnie się rozpłakałam, on
ponownie mnie przytułił, jdnak tym razem na dłużej. Płakałam, cały czas
płakałam, nie chciałam nigdzie jechać...
DRYYYYN DRYYYYN
Zadzwonił budzik, a przede mną rozpoczynał się nowy dzień.
Oto moje pierwsze dzieło, stwierdziłam, że dużo prościej będzie
mi napisać wstęp do opowiadania niż wyskrobać parę słów na swój temat.
Bez zbędnego przedłużania mam nadzieję, że ktoś przeczyta moją pracę i może nawet go ona zainteresuje.
Bez zbędnego przedłużania mam nadzieję, że ktoś przeczyta moją pracę i może nawet go ona zainteresuje.
Pierwszy rozdział pojawi się już niedługo ;)
Nie ukrywam, piszesz świetnie. Niestety nie mam się do czego przyczepić, więc plus dla Ciebie. Nie będę się rozpisywać, bo to dopiero prolog, ale bardzo mnie zainteresował, więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nowy rozdział. Pisz szybciutko, weny. Buziaki ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje 💕
UsuńProlog jest naprawdę cudowny. Każde słowo doprecyzowane
OdpowiedzUsuńA sama fabuła zaczyna mnie wciągać.
Gratuluje pomysłu i mam nadzieje orzeczytać szybko prolog
* rozdział heh ;p
OdpowiedzUsuńWow *o* Robi się ciekawie. Prolog jest na prawdę super. Myślę, że bd czytać i tu zostanę ;PP
OdpowiedzUsuńKocham <33
Heidi 💞
No no całkiem ciekawie się zaczyna
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej :*
Naprawdę ciekawie się zapowiada i żałuję, że tak późno dowiedziałam się o tym blogu. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Nie będę się rozpisywać tylko od razu lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Natalia ♥